We wtorek solidarność z polskimi działaczami wyraził lider ruchu "O wolność" Alaksandr Milinkiewicz, były kandydat opozycji na prezydenta. Inna partia opozycyjna - Zjednoczona Partia Obywatelska - wezwała władze Polski do wprowadzenia sankcji wizowych i finansowych przeciwko urzędnikom, którzy zorganizowali przejęcie Domu Polskiego. "Partia BNF zawsze uznawała legalnie i demokratycznie wybrane kierownictwo tej organizacji (ZPB) na czele z Andżeliką Borys, i uważa, że podobna ingerencja w sprawy organizacji społecznych jest niedopuszczalna i nie odpowiada standardom europejskim" - oznajmił Białoruski Front Narodowy. Alaksandr Milinkiewicz określił wydarzenia wokół ZPB za niezgodne z konstytucją Białorusi. W wydanym komunikacie napisał, że w państwowych mediach obserwowana jest "nowa fala antypolskiej histerii", a na działaczy ZPB wywierane są naciski. Zjednoczona Partia Obywatelska "rekomenduje Zgromadzeniom Parlamentarnym Rady Europy i OBWE oraz Parlamentowi Europejskiemu, by rozpatrzyły sprawę naruszenia praw mniejszości narodowych na Białorusi". Zdaniem partii przejęcie Domu Polskiego w Iwieńcu "to nie tylko przykład zabrania cudzej własności, ale też efektywny instrument walki z tymi, którzy nie podlegają kontroli i zarządzaniu ze strony władz". W poniedziałek milicja białoruska zajęła Dom Polski w Iwieńcu i wyprowadziła stamtąd działaczy Związku Polaków na Białorusi lojalnego wobec Andżeliki Borys. Oficjalny Mińsk nie uznaje Borys za szefową związku, a popiera kierownictwo, na którego czele stoi Stanisław Siemaszko. Władze w Warszawie uważają Borys za legalną prezes organizacji.