Komunikat ten zawiera odpowiedź zastępcy Dyrektora Departamentu Informacji, Naczelnika Wydziału Służby Prasowej MSZ Białorusi p. Marii Wańszynej na pytanie dziennikarza agencji informacyjnej BiełTA w sprawie odmowy wjazdu na Białoruś polskim posłom 15 sierpnia. Wicemarszałek Senatu Krzysztof Putra (PiS) i lider PO Donald Tusk nie zostali w środę wpuszczeni na Białoruś, gdzie mieli uczestniczyć w obchodach święta Wojska Polskiego w Grodnie. Doradcę premiera Michała Dworczyka zmuszono do opuszczenia Białorusi. Zarówno Putrę, jak i Tuska zatrzymały białoruskie służby graniczne na przejściu w Kuźnicy. Jak podkreśliła Wańszyna, stanowisko strony białoruskiej w podobnych okolicznościach jest dość przejrzyste i było niejednokrotnie przedstawiane. "Każde państwo posiada listę osób, pobyt których na terytorium danego państwa jest niepożądany. Taką listę ma również Białoruś" - dodała. Odnosząc się do sytuacji, jaka miała miejsce 15 sierpnia, Wańszyna zaznaczyła, że strona białoruska konsekwentnie demonstrując zamiar rozwijania konstruktywnych, dobrosąsiedzkich stosunków z Polską, zawczasu uprzedziła stronę polską, że niektórzy jej przedstawiciele, planujący udać się do Grodna, dostaną odmowę wjazdu na Białoruś. "W związku z tym zupełnie nie do zrozumienia jest, co było przyczyną przyjazdu wspomnianych osób na granicę białorusko- polską. Chęć rozwoju stosunków z polską mniejszością narodową na Białorusi, czy dążenie do przeprowadzenia kolejnej kampanii medialnej, wykorzystującej białoruskich Polaków i terytorium suwerennego państwa?" - oświadczyła. "Wygląda na to, że ta druga przyczyna jest bardziej prawdopodobna, więc inaczej jak prowokacją podobne wojaże określić nie można" - oceniła przedstawicielka białoruskiego MSZ. "Białoruś jest otwarta na budowanie obopólnie korzystnych, równoprawnych i dobrosąsiedzkich stosunków z Polską. My witamy każdą wizytę oficjalnych polskich przedstawicieli w naszym kraju o konstruktywnych zamiarach. Jednak przyjazdy w celu spekulacji politycznych albo wykorzystywania polskiej mniejszości narodowej na Białorusi dla otrzymania dodatkowych dywidend na wewnątrzpolitycznym polu Polski nie spotkają się z naszym zrozumieniem" - podkreśliła Wańszyna.