- Ambasador białoruski w Polsce będzie kontynuował pracę w Warszawie - oświadczyła wczoraj wieczorem rzeczniczka białoruskiego ministerstwa spraw zagranicznych, Marija Wańszyna. Jak przypomina cytująca panią rzecznik agencja AFP, "znużona postępowaniem Mińska wobec mniejszości polskiej na Białorusi oraz oskarżeniami o ingerencję rzucanymi pod swoim adresem przez reżim Aleksandra Łukaszenki, Warszawa odwołała w czwartek ambasadora i poprosiła o pomoc Unię Europejską". Tymczasem przed siedzibą Związku Polaków w Grodnie odbyła się dziś rano kolejna pikieta zwolenników Andżeliki Borys, którzy protestowali przeciwko bezprawnemu - ich zdaniem - usunięciu jej ze stanowiska szefowej ZPB i szykanom ze strony władz białoruskich. Pikieta miała spokojny przebieg. Z Polakami na Białorusi rozmawiał reporter RMF: W pobliżu i w samej siedzibie Związku Polaków na Białorusi są milicjanci. W środę wieczorem budynek zajął poprzedni szef organizacji Tadeusz Kruczkowski, któremu towarzyszyła milicja. Przedstawiciele demokratycznie wybranych w marcu władz zostali wyprowadzeni. Jak donosi reporter RMF, białoruska milicja prowadzi obecnie inwentaryzację zgromadzonego w siedzibie Związku sprzętu. Tego, by nikt nie wszedł, pilnuje także KGB.