Według rzecznika straży granicznej, cytowanego przez niezależny portal TUT.by, pomiędzy posterunkiem straży granicznej a granicą Białorusi jest 13 km. Po przejściu kontroli po stronie białoruskiej Kalesnikawa, Radniankou i Kraucou pojechali BMW w kierunku granicy. Na tym odcinku Kalesnikawa została zatrzymana. - Samochód przemieszczał się w kierunku granicy. Gdy kierowca zobaczył funkcjonariusza służby granicznej, samochód ostro przyspieszył, stwarzając zagrożenie dla życia wojskowego. Samochód przejechał przez granicę, przy tym Kalesnikawa znalazła się poza nim. Najwyraźniej ją wypchnięto - powiedział Byczkouski. Wtedy została zatrzymana. Ukraińska straż graniczna poinformowała wcześniej, że Kalesnikawa nie wjechała na Ukrainę. Zrobili to Radniankou i Kraucou. W poniedziałek rano Kalesnikawa została zatrzymana przez nieznanych ludzi w centrum Mińska i przestała odbierać telefon. Urwał się również kontakt z dwójką pozostałych członków Rady Koordynacyjnej - Radniankouem i Kraucouem. Wieczorem w poniedziałek krewni Kalesnikawej zgłosili na milicję jej zaginięcie. Maksim Znak, ostatni pozostający na wolności członek prezydium Rady, powiedział portalowi TUT.by, że Kalesnikawa zdecydowanie deklarowała, że dobrowolnie nie opuści kraju. Wcześniej do wyjazdu została zmuszona Wolha Kawalkowa. O szantażu ze strony władz mówił również były dyplomata i minister Paweł Łatuszka. Wszystko wskazuje na to, że do wyjazdu została zmuszona także była kandydatka w wyborach prezydenckich Swiatłana Cichanouska. Tymczasem jak podał na Twitterze działacz związku Polaków na Białorusi i dziennikarz Andrzej Poczobut, Kalesnikawa miała zniszczyć swój paszport, co uniemożliwiłoby jej wyjazd z Białorusi. Informację o podarciu paszportu potwierdziła agencja Interfax Ukraina. Z Mińska Justyna Prus (PAP)