Marsz w tradycyjne święto Dziadów zorganizowała opozycyjna Partia Konserwatywno-Chrześcijańska - Białoruski Front Narodowy (KPCh- BNF) Zianona Paźniaka. W tym roku opozycyjna akcja 2 listopada odbyła się po raz dwudziesty. To właśnie dwie dekady temu rozpoczął się w Mińsku i na Białorusi jawny ruch oporu Białorusinów przeciwko komunistycznemu reżimowi. Opozycja porównuje stalinowskie czystki do obecnych autorytarnych rządów prezydenta Alaksandra Łukaszenki. Jak mówił w niedzielę wiceszef KPCh-BNF Wiktar Iwaszkiewicz, "Białoruś ponownie przechodzi przez okres ostrej dyktatury, która ma swe źródło w stalinowskich represjach". Uczestnicy marszu nieśli drewniane krzyże, opozycyjne flagi, portrety ofiar czystek oraz transparenty z napisem "Nie dla represji". Manifestanci przemaszerowali przez centrum Mińska do uroczyska Kuropat, miejsca masowych egzekucji w czasach sowieckich, leżącego tuż za stołeczną obwodnicą. Pierwsze Dziady - wywodzące się jeszcze z pogaństwa święto pamięci przodków - odbyły się w Kuropatach w 1988 roku. Obchody zorganizowano wówczas po odkryciu przez Zanona Paźniaka, z zawodu archeologa, masowych grobów w tym miejscu. Kilkudziesięciotysięczną demonstrację rozgoniła wtedy jeszcze radziecka milicja. Według białoruskich historyków, w latach 1939-41 w Kuropatach zamordowano od 30 tys. do 250 tys. osób, w tym wielu Polaków. W 1989 roku parlament radzieckiej jeszcze Białorusi uznał uroczysko za pomnik ofiar stalinowskich represji.