Agencja AFP, a także białoruski portal internetowy AFN opisują w poniedziałek, że w mińskich sklepach tłoczono się po meble, lodówki, telewizory i komputery. Ludzie wydają ruble, bojąc się dalszego upadku ich wartości. Korzystają też z tego, że sklepy z przyczyn technicznych nie zdążyły w ciągu weekendu zmienić cen artykułów. W ciągu kilku godzin sprzedano tyle towarów, ile wcześniej w ciągu miesiąca - oceniają sprzedawcy w kilku sklepach. W kantorach i bankach wykupywano dolary i euro. Bank centralny zdewaluował rubla, by zahamować topnienie białoruskich rezerw walutowych. Był to także warunek przyznania Białorusi przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy kredytu wysokości 2,5 mld dolarów.