Państwowa agencja BiełTA podała, powołując się na KGB, że eksplozja "prymitywnego ładunku wybuchowego domowej roboty" uszkodziła dwa okna budynku. Zatrzymano trzy osoby, z których jedna "wykazuje objawy odchyleń od normalnego zachowania" - dodał przedstawiciel KGB. Według niego zatrzymany wcześniej dzwonił do KGB, wyrażając się niepochlebnie o organach władzy. W sprawie wybuchu wszczęto śledztwo dotyczące aktu chuligaństwa - dodała BiełTA. Informacja o wybuchu pojawiła się późnym wieczorem w internecie, choć nie udało się ustalić, kto podał ją jako pierwszy - podaje niezależna gazeta internetowa "Biełorusskije Nowosti". Z Witebska pochodziło dwóch młodych mężczyzn skazanych na karę śmierci, którą wykonano, w związku z wybuchem bomby w metrze w Mińsku 11 kwietnia 2011 roku. W Mińsku zginęło wówczas 15 osób. W 2005 roku w Witebsku eksplodował ładunek wybuchowy, który ranił kilkadziesiąt osób i wówczas eksplozja uznana została za akt chuligaństwa. Podczas procesu o zamach w metrze główny oskarżony Dźmitry Kanawałau został uznany za winnego także wybuchu z 2005 roku, ale zarzuty wówczas zostały zmienione z chuligaństwa na akt terroryzmu. W akcie oskarżenia na procesie przypomniano też incydenty sprzed lat, kiedy 14-letni wówczas Kanawałau detonował domowej roboty ładunki na klatkach schodowych domów w Witebsku. Z tego powodu "Biełorusskije Nowosti" przypominają, pisząc o niedzielnym wybuchu, że właśnie z Witebska dwaj skazani "jakoby zaczynali swoją krwawą drogę", właśnie od "+prymitywnych+ petard". Kanawałau i jego współoskarżony Uładzisłau Kawaliou zostali straceni przez rozstrzelanie w marcu 2012 roku. Agencja AFP przypomina, że szybkość śledztwa, w którego wyniku ich skazano, a także braki w dowodach rzeczowych, zrodziły domysły, że wybuch w Mińsku nie był zamachem, ale rezultatem intrygi uknutej przez służby specjalne.