Po wyborach prezydenckich 19 grudnia, oficjalnie wygranych przez Alaksandra Łukaszenkę, w Mińsku odbyła się masowa demonstracja opozycji, która uważa wyniki głosowania za sfałszowane. Manifestacja została brutalnie stłumiona przez siły specjalne milicji. Ponad 600 osób trafiło do aresztów. Wśród zatrzymanych byli m.in. Niaklajeu, inny kandydat Andrej Sannikau i jego żona Iryna Chalip, korespondentka rosyjskiej niezależnej "Nowej Gaziety". Postawiono im zarzuty organizowania masowych zamieszek i uczestnictwa w nich. Grozi im za to do 15 lat pozbawienia wolności. Niaklajeu i Chalip zostali zwolnieni w sobotę - jak podało KGB - za dobre zachowanie i osadzeni w areszcie domowym. W niedzielę do dwupokojowego mieszkania Niaklajeua wprowadzili się dwaj agencji KGB; nadzorowanemu przez nich opozycjoniście nie wolno rozmawiać przez telefon, oglądać informacji telewizyjnych, ani korzystać z internetu - poinformowała AFP jego żona Olga Niaklajeua. Niaklajeuowi wolno rozmawiać jedynie z żoną i adwokatem. Również w towarzystwie agentów KGB musi mieszkać Iryna Chalip. Jej matka powiedziała agencji AFP, że w mieszkaniu jest stale dwóch agentów, a jej córka nie może wychodzić. Sannikau i Chalip mają 3-letniego syna. Władze w Mińsku groziły, że zostanie on umieszczony w sierocińcu, jednak ostatecznie opiekę nad dzieckiem przyznano jego babci. Poza adwokatem Iryna Chalip może widywać dziecko. W niedzielę władze białoruskie zatrzymały około 10 osób, które uczestniczyły w czuwaniu przy świecach przed kwaterą główną KGB, manifestując poparcie dla uwięzionych opozycjonistów. Wśród 25 osób, które nadal przebywają w więzieniu jest trzech kandydatów, którzy startowali w wyborach prezydenckich, konkurując z Łukaszenką. W niedzielnym proteście ze świecami wzięło udział kilkadziesiąt osób, ale akcja ich potrwała zaledwie pięć minut - potem na jej miejscu pojawiła się policja, która przerwała cichy protest. W poniedziałek Unia ma wznowić zawieszone w 2008 r. sankcje wizowe dla 40 przedstawicieli reżimu Białorusi, rozszerzając je na ponad 100 osób. W sumie aż 158 osób nie będzie mogło podróżować do UE i bliskich państw partnerskich, a ich aktywa zostaną zamrożone. "To restrykcyjne środki i lista dotkniętych nimi osób będzie otwarta i ciągle rewidowana. Rada UE podkreśla, że w tym względzie kluczowe znaczenie będzie mieć to, czy zostaną uwolnieni i rehabilitowani wszyscy zatrzymani z powodów politycznych" - brzmi uzyskany przez PAP w piątek projekt deklaracji, którą w poniedziałek mają przyjąć w Brukseli ministrowie spraw zagranicznych "27". Tylko uwolnienie więźniów, jak też reforma prawa wyborczego i gwarancja wolności mediów, wypowiedzi i zgromadzeń "mogą utorować drogę do zniesienia sankcji" - zastrzega dokument.