Polacy protestowali przeciwko przejęciu przez białoruskie władze tygodnika "Głos znad Niemna". Redaktorowi naczelnemu gazety "Magazyn Polski" Andrzejowi Poczobutowi sąd w Grodnie wymierzył karę ponad 5 mln rubli (około 2,5 tys. dolarów), a Igorowi Bancerowi, komputerowcowi z tygodnika "Głos znad Niemna", ponad 500 tys. rubli (250 dolarów). Zarzucono im między innymi udział w niedozwolonej pikiecie. Uczestnicy pikiety pod Urzędem Miejskim informowali w ulotce rozdawanej przechodniom, że "protestują przeciwko przejęciu przez władze Grodna i białoruskie służby specjalne jedynej na Białorusi gazety polskiej mniejszości". Akcja pod budynkiem Urzędu Miejskiego trwała zaledwie kilka minut. Dziennikarze zdążyli rozwiesić plakat Oddajcie Polakom "Głos znad Niemna" i rozdać niewielką liczbę ulotek. Nie zdążyli ustawić namiotu, z którego chcieli prowadzić protest. W chwilę potem zjawili się milicjanci w cywilnych ubraniach. Zatrzymanych zaprowadzono na posterunek dzielnicy Leninskaja. Rozprawy przeprowadzono bez udziału publiczności i dziennikarzy. Milicjant pilnujący wejścia do budynku sądu uzasadniał to tym, że procesy odbywają się w niewielkim gabinecie sędziego. Pozostali z zatrzymanych uczestników pikiety zażądali obecności adwokata. Ich procesy przełożono na piątek. Jeden z zatrzymanych dziennikarzy Andrzej Pisalnik powiedział, że na Białorusi ukazały się już cztery numery fałszywego "Głosu znad Niemna", który, wraz z bratem, wydaje były prezes Związku Polaków Tadeusz Kruczkowski. Gazeta ukazuje się dzięki wsparciu lokalnych władz. Pisalnik mówił, że nie pomogły żadne skargi pisane na milicję i do prokuratury przeciwko wydawaniu - jak to określił - "gadzinówki". Dlatego redakcja zdecydowała się na protest uliczny. Inny zatrzymany, Andrzej Poczobut, już z posterunku poinformował, że milicjanci w napisanych raportach zarzucili zatrzymanym m.in. udział w niedozwolonej akcji i stawianie oporu.