"Czuję się w miarę dobrze, jestem tylko bardzo zmęczony i trochę obolały. Przez dwa dni nie było żadnego bicia, więc trochę odżyłem" - powiedział Sienicki po wyjściu z aresztu w czwartek. Mężczyzna został zatrzymany razem z innym obywatelem RP, Witoldem Dobrowolskim. On również w czwartek został wypuszczony z aresztu. Obaj mężczyźni zostali zwolnieni bez procesu, ponieważ upłynęły 72 godz., po których zgodnie z przepisami należy wypuścić zatrzymaną osobę. "Nie miałem żadnej rozprawy sądowej" - powiedział Sienicki. Jak stwierdził, jest "poobijany, ale na pewno nie ma żadnych poważnych obrażeń". Podobnie jak wcześniej mówił Dobrowolski, Sienicki powiedział, że był bity przed przewiezieniem do aresztu w Żodzino pod Mińskiem. "Byliśmy razem z Witkiem, aż do momentu, kiedy zabrano nas do więźniarek z rejonowego oddziału milicji. Potem byliśmy w tym samym więzieniu, ale nie widzieliśmy się" - opowiadał Sienicki. Jak dodał, on i Dobrowolski zamierzają jak najszybciej udać się do Polski. "Zobaczyłem też dużo rzeczy pozytywnych, związanych ze społeczeństwem białoruskim i z ludźmi, z solidarnością" - dodał Sienicki. W czwartek wypuszczono na wolność trójkę zatrzymanych Polaków. Oprócz Sienickiego i Dobrowolskiego zwolniony został jeszcze jeden Polak, który trafił do aresztu w Mińsku. Mężczyzna przyjechał na Białoruś odwiedzić swoją dziewczynę. Wciąż oczekiwana jest informacja na temat ostatniego, czwartego zatrzymanego Polaka. On również miał zostać w czwartek zwolniony, jednak, jak dotąd, nie potwierdzono, że mężczyzna znajduje się na wolności. Z Mińska Justyna Prus