Oficjalnie cenzury nie ma. Wszyscy jednak zdają sobie sprawę z jej istnienia, czego przykładem jest np. wstrzymywanie druku gazet z kontrowersyjnymi artykułami zanim trafią do sprzedaży. Dziennikarze sami muszą poddawać się silnej autocenzurze. Jeden nieodpowiedni tekst może doprowadzić do upadku gazety. Czasami czytelnik musi się po prostu domyślać, co autor napisał między wierszami. Niezależne media nie mają łatwego życia na Białorusi. Wszystkie drukarnie są państwowe. Ceny druku gazet prywatnych są oczywiście odpowiednio wyższe. Taka polityka władz skutecznie ogranicza obywatelom dostęp do obiektywnych informacji.