"Nigdy jeszcze tak demonstracyjnie nie przerzucano wojsk zza oceanu pod naszą granicę. (...) To precedens. Po drugie - na takie demonstracje po prostu musimy reagować" - powiedział w poniedziałek cytowany przez agencję BiełTA białoruski prezydent, dodając, że jego kraj jest "nastawiony pokojowo i nie chce walczyć". Łukaszenka zwołał w poniedziałek naradę szefów resortów siłowych, podczas której omawiana była możliwa odpowiedź Białorusi na rozmieszczenie na Litwie amerykańskiego kontyngentu. Do wiosny przyszłego roku ma tam stacjonować ponad 500-osobowy batalion z czołgami i bronią pancerną. W spotkaniu wzięli udział minister obrony Andrej Raukou i sekretarz Rady Bezpieczeństwa Stanisłau Zaś i szef wywiadu wojskowego Paweł Tichonau. "Sami możemy się obronić" "Litwini powinni rozumieć, że adekwatna reakcja to jedno. My mamy jednak dość sił i środków, żeby odpowiedzieć asymetrycznie, jak to dzisiaj mówią niektórzy politycy" - dodał Łukaszenka. "To oczywiste, że jest to pancerna pięść, nie należy umniejszać jej znaczenia. Jednak 30 czołgów i wozów pancernych to po prostu śmieszna ilość wobec armii białoruskiej" - mówił Łukaszenka, przypominając, że siły zbrojne Białorusi przeszły "cztery modernizacje". Powołując się na dane wywiadu wojskowego, ocenił, że "trwa przerzut sił" amerykańskich na Litwę. "Ta brygada to nie jest żaden przeciwnik dla naszych sił zbrojnych. Szczerze mówiąc, to możemy sobie z nią poradzić nawet przy pomocy naszych oddziałów szturmowo-desantowych. Sami mamy dość środków, by reagować na podobne rzeczy. Dlatego nie trzeba teraz wzywać całego świata na pomoc w obronie Białorusi. Sami możemy się obronić" - oświadczył prezydent. Wspomniał też Polskę Podkreślił, że Białoruś "słyszy, rozumie i przyjmuje" zapewnienia zachodnich polityków, że nie zamierzają walczyć z Białorusią, jednak armia - ocenił - powinna być przygotowana do adekwatnej reakcji. Dodał, że Białoruś przygotowuje się do reakcji nie tylko na obecną dyslokację amerykańskich wojsk na Litwę, ale także, w średnim okresie - na planowane na wiosnę manewry NATO Defender Europe-2020, które mają się odbywać m.in. w Polsce i krajach bałtyckich. "To polecenie dla was, wojskowych - przygotować się do ich manewrów. Oni robią swoje ćwiczenie, my na przykład, reagując na to, przeprowadzamy swoje lub coś jeszcze" - powiedział. "Europa tego nie przeżyje" W ramach ostrzeżenia Łukaszenka przypomniał, że litewski poligon znajduje się w pobliżu budowanej na Białorusi elektrowni jądrowej. "Nie daj, Boże, drugiego Czarnobyla, Europa tego nie przeżyje" - powiedział. Przypomniał jednocześnie, że elektrownia ma zapewnioną wojskową ochronę przeciwpowietrzną - systemy rakietowe Tor-M2. Łukaszenka oświadczył również, że organizując działania obronne, Białoruś wychodzi z założenia, by ewentualnemu przeciwnikowi zadać "nieakceptowalne straty". Zwiększą liczbę wojsk W ubiegłym tygodniu prezydent Białorusi polecił sekretarzowi Rady Bezpieczeństwa i ministrowi obrony przygotować plan działań w zakresie reagowania na działania związane z rozmieszczeniem na Litwie amerykańskich żołnierzy i broni pancernej. Odpowiednie propozycje szefowie struktur siłowych prezentowali głowie państwa podczas poniedziałkowej narady. Minister obrony Raukou powiedział w poniedziałek agencji BiełTA, że działania te przewidują m.in. wzmocnienie działań wywiadowczych, wzmocnienie granicy białoruskiej i zwiększenie liczby wojsk "na kierunku litewskim", a także szereg działań taktycznych. Ponadto mają być podejmowane kroki dyplomatyczne i informacyjne, które będą "ostro" poruszać kwestię obecności wojsk NATO przy granicy z Białorusią. Wskazał także, że w związku z zaistniałą sytuacją wspólne z Rosją plany zastosowania regionalnej grupy wojsk (białorusko-rosyjskiej) zostały zaktualizowane. "Wojskowi Białorusi i Rosji będą przeprowadzać wspólny zwiad w związku z manewrami NATO" - powiedział Raukou, cytowany przez BiełTA. Z Mińska Justyna Prus