Jak wyjaśnił rzecznik ZPB Borys, Igor Bancer, jego działacze chcieli uczestniczyć w konferencji sprawozdawczo-wyborczej zwołanej przez Łucznika. Polacy popierający Andżelikę Borys są oficjalnie - przypomniał rzecznik - członkami Związku Polaków na Białorusi i nigdy nie zostali z niego wykluczeni. Chętnych do udziału w spotkaniu było około setki. Nikt nie wyjaśnił powodów, dlaczego te osoby, posiadające legitymacje Związku, w tym niektórzy jego wieloletni działacze, nie zostały wpuszczone do budynku. - Brutalnie nas wypchnięto, te osoby, które były pod drzwiami - opisał sytuację rzecznik ZBP. Dodał, że jedna ze starszych kobiet została poturbowana. Przy drzwiach do budynku stał jeden z działaczy ZPB Józefa Łucznika, a przy nim pięciu nieumundurowanych ludzi. - To byli OMON-owcy - relacjonował Igor Bancer. Dodał, że w okolicach miejsca zebrania, czyli Miejskiego Domu Kultury, milicja prowadziła wzmożone patrole. Do budynku nie wpuszczono nawet osób, które szły tam na zwykłe zajęcia. Działacz ZPB Andrzej Poczobut dodał, że ludzie popierający Andżelikę Borys chcieli wejść na zebranie, na którym miano wybrać delegatów na jesienny zjazd organizacji Łucznika, bo mieliby na nim większość i wpływ na podejmowane decyzje. "99 procent ludzi (w miejskim oddziale ZPB w Grodnie)" należy do organizacji Andżeliki Borys - podkreślił Poczobut. Tłumaczył: "Władze organizując podobne konferencje wyborcze z jednej strony stosują przymus, żeby zmusić ludzi, by tam poszli, a z drugiej strony, jeżeli to my organizujemy ludzi i chcemy, żeby tam poszli, to władze wiedząc, że ludzie są po naszej stronie, nie dopuszczają ich". Podczas interwencji milicja próbowała zatrzymać dziennikarzy telewizji Biełsat, ale ludzie stanęli w ich obronie - dodał Poczobut. Powiadomił też, że pod budynkiem działacze ZPB odczytali apel do prezydenta Alaksandra Łukaszenki o zalegalizowanie organizacji Andżeliki Borys i rozpoczęli zbieranie pod nim podpisów. Są one zbierane na całej Białorusi. Działacze ZPB chcą zebrać ich kilka tysięcy i za kilka tygodni przekazać apel do kancelarii Łukaszenki.