- W razie ponownej odmowy uznania prawowitości wyborów "zerwiemy z nimi rozmowy" - powiedział Łukaszenka rosyjskiej agencji Interfax. Podkreślał zarazem, że podczas organizacji wyborów jego kraj trzymał się bardziej niż kiedykolwiek zaleceń Zachodu. Część białoruskiej opozycji postanowiła nie uczestniczyć w wyborach w proteście przeciwko autorytarnym rządom Łukaszenki oraz tłumieniu na Białorusi wolności słowa i wolności prasy. Łukaszenka ponownie nazwał opozycję "bezrobotnymi wichrzycielami", którzy nie mają szans na to, by naród ich wybrał. - Nie potrzebujemy w parlamencie krzykaczy, lecz ludzi, którzy pracują konstruktywnie - mówił Łukaszenka. Jego zdaniem, spokojny przebieg kampanii wyborczej świadczy o "zdrowym społeczeństwie". Na wybory 28 września przybędą na Białoruś setki obserwatorów międzynarodowych. Oceną wyborów zajmą się eksperci Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). Agencja dpa zwraca uwagę, że po latach stagnacji, w ostatnich tygodniach coś się ruszyło w stosunkach między Białorusią a Unią Europejską. Bodźcem było zwolnienie ostatnich więźniów politycznych. UE rozważa zniesienie sankcji przeciwko białoruskiemu reżimowi. Krytycy zarzucają Łukaszence - dodaje dpa - że zainscenizował zbliżenie z Zachodem, żeby poprawić swą pozycje w negocjacjach z Moskwą w sprawie nowego kredytu stabilizacyjnego oraz tańszych dostaw energii.