Oficjalny przedstawiciel białoruskiego MSZ powiedział, że "zwrócono uwagę na mające miejsce w ostatnich dniach nieprzyjazne, niedopuszczalne w komunikacji międzypaństwowej wypowiedzi ze strony szeregu polskich polityków i osób na wysokich stanowiskach. Podkreślano odwrotną do zamierzonych skuteczność jakichkolwiek dalszych prób nacisku zewnętrznego na Białoruś, a także nawoływań do naruszania suwerenności i integralności terytorialnej naszego kraju" - powiedział Anatolij Hłaz. Tymczasem Alaksandr Łukaszenka mówił, że jego kraj musi przeznaczać ogromne pieniądze na stabilizację sytuacji na zachodnich granicach, gdzie przerzucone zostały niektóre jednostki wojskowe. - Widzicie te oświadczenia, że jeśli Białoruś się rozpadnie, to obwód grodzieński przypadnie Polsce. Oni o tym już otwarcie mówią. Nic im w tym względzie nie wyjdzie - stwierdził prezydent Białorusi. W związku z powtarzającymi się bezpodstawnymi oskarżeniami władz Białorusi pod adresem Polski w czwartek (27 sierpnia) do Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Warszawie był wezwany ambasador Republiki Białorusi.