Dyleuski powiedział, że gdy któregoś dnia wychodził z pracy, przed zakładem czekali na niego funkcjonariusze KGB, którzy się przedstawili. - Poszliśmy porozmawiać do pięknego granatowego autobusu. Wypowiedziano groźby pod adresem mojej rodziny. Nie chcę ich powtarzać. Po tym w celu bezpieczeństwa musiałem wywieźć rodzinę do Polski. Wszystko u nich w porządku, opiekuje się nimi nasza diaspora - powiedział. Dyleuski dodał, że on sam na razie nie rozpatruje możliwości wyjazdu za żoną i synem. W niedzielę Dyleuski poinformował, że zwolnił się z pracy. "12 lat z zakładzie. Niestety pora się rozstać. Do kierownictwa: chłopaki, zmuszanie do zwolnienia się poprzez szantażowanie rodzicami to coś najpodlejszego i najbardziej nieludzkiego, co można sobie wyobrazić" - napisał na Instagramie. W koncernie Biełaruśkalij pracują też rodzice Dyleuskiego. Pytany we wtorek, czy szuka pracy, Dyleuski odparł, że znaleźli się wspaniali ludzie, którzy już go zasypali propozycjami pracy. - Wychodzi na to, że to nie ja szukam pracy, tylko praca mnie - powiedział. Dyleuski jest jedynym członkiem opozycyjnej Rady Koordynacyjnej, który nie wyjechał z kraju i przebywa na wolności. W sierpniu i wrześniu odbył karę 25 dni aresztu. Małgorzata Wyrzykowska