Śledczy poinformowali, że zostanie przeprowadzona ekspertyza sądowa, mają być też przepytani znajomi Humaniuka i świadkowie. Niezależne białoruskie media piszą, że w sprawie śmierci dziennikarza "nadal jest więcej pytań niż odpowiedzi". Według ustaleń rozgłośni "Radio Swaboda", Humianiuk w sobotę poszedł do apteki z matką, która chciała kupić tabletki na ból serca. Tam, jak mówi matka, spotkał kilku młodych ludzi z sąsiedztwa. Po rozmowie z nimi, nie czekając na matkę, wybiegł z apteki. Potem widziano go już na 9. piętrze internatu. Tam - jak twierdzi świadek zdarzenia - Humianiuk poszedł do wspólnej dla mieszkańców piętra kuchni i wyszedł na balkon, z którego prawdopodobnie wypadł lub wyskoczył. Na razie nie wiadomo, kogo Humianiuk odwiedzał w internacie. Jego matka twierdzi, że tego dnia był poddenerwowany. Jury Humianiuk we wrześniu skończyłby 44 lata. Nie był żonaty. Znajomi, którzy go znali, mówią, że dziennikarz i poeta żył życiem bohemy artystycznej.