"W modelu relacjonowania tegorocznej kampanii wyborczej przez media państwowe nie było istotnych zmian. Nadal jest on zorientowany na promowanie tylko jednego pretendenta na najwyższe stanowisko w państwie" - napisano w opublikowanym w środę raporcie z monitoringu kampanii wyborczej. BAŻ podkreśla, że choć w najważniejszych programach informacyjnych w radiu i telewizji oraz na łamach gazet państwowych zwiększono ilość czasu i miejsca poświęconego kampanii wyborczej, to dominującą postacią nadal był prezydent. "O ile przed poprzednimi wyborami prezydenckimi w 2010 r. czas poświęcony kampanii był krótszy lub porównywalny z prognozą pogody, to teraz przewyższa go co najmniej dwukrotnie. Jest porównywalny z czasem na wiadomości sportowe" - powiedział PAP koordynator monitoringu Aleś Ancipienka. Przy tym Łukaszenka zdecydowanie częściej występuje w programach informacyjnych niż pozostali kandydaci na prezydenta: działaczka kampanii "Mów Prawdę!" Tacciana Karatkiewicz, szef uważanej za lojalną wobec reżimu Łukaszenki Partii Liberalno-Demokratycznej Siarhiej Hajdukiewicz oraz naczelny ataman Białoruskiego Kozactwa i szef Białoruskiej Partii Patriotycznej Mikałaj Ułachowicz. "Do 70 proc. czasu w porównaniu ze wszystkimi pozostałymi podmiotami monitoringu państwowe media elektroniczne poświęcają prezydentowi. Jest on faktycznie gwiazdą ekranu.(...) Inni kandydaci mają czas w granicach 3-4 proc. albo nawet mniej" - powiedział Ancipienka. Za zmianę w stosunku do poprzednich wyborów uznał m.in. to, że państwowe media oceniają alternatywnych kandydatów neutralnie albo czasem nawet pozytywnie, "praktycznie nigdy negatywnie". Zwrócił również uwagę, że choć kampanii poświęcono więcej czasu, to nie są omawiane poważne problemy polityczne i gospodarcze. "Wzywa się wyborców do udziału w kampanii, ale faktycznie brak realnego wyboru między kandydatami. Tzn. są wzywani do pewnego działania rytualnego, które w czasach sowieckich określano jako wykonanie zaszczytnego obowiązku obywatelskiego" - powiedział. Jego zdaniem zmiana w relacjonowaniu kampanii wyborczej przez państwowe media jest związana z kilkoma czynnikami, m.in. z tym, że dla władz "obecnie ważne jest znormalizowanie stosunków z Europą". "Dlatego potrzebne są wybory, które by w niczym nie przypominały wyborów z 2010 r. (gdy doszło do brutalnego rozpędzenia opozycyjnej demonstracji po wyborach i zatrzymania setek uczestników - PAP), tzn. jest potrzebna jakaś pacyfikacja opozycji" - ocenił.