Prawniczka oznajmiła, że Kalesnikawa napisała oświadczenie na temat tego incydentu i żąda wszczęcia sprawy karnej wobec funkcjonariuszy KGB oraz Urzędu ds. Walki z Przestępczością Zorganizowaną i Korupcją, którzy podczas zatrzymania grozili pozbawieniem jej życia. Kalesnikawa szczegółowo opisała wydarzenia z poniedziałku i wtorku - porwanie przez nieznane osoby, presję psychiczną, groźby pozbawienia życia oraz próbę wywiezienia przemocą poza granice Białorusi. "Żywa albo w kawałkach" Opozycjonistka podała w oświadczeniu imiona i funkcje ludzi, którzy wywierali na nią presję psychiczną i twierdzi, że jest w stanie rozpoznać ich wszystkich oraz złożyć szczegółowe zeznania. "Osoby te wypowiadały groźby pozbawienia mnie życia, które przyjmowałam jako realne. W szczególności powiedziano mi, że jeśli nie opuszczę dobrowolnie terytorium Białorusi, i tak zostanę wywieziona: żywa albo w kawałkach" - oznajmiła. Kalesnikawa napisała też, że grożono jej wyrokiem pozbawienia wolności do 25 lat i stwarzaniem problemów w areszcie oraz w miejscach odbywania kary. Podkreśliła, że nie zgodziła się na opuszczenie kraju i podczas zatrzymania informowała przechodzących obok funkcjonariuszy, iż została porwana, oraz żądała powiadomienia o miejscu jej pobytu adwokata oraz ojca. Założono jej worek na głowę i wywieziono Gdy stało się jasne, że nie wyjedzie dobrowolnie, założono jej - według oświadczenia - worek na głowę i przewieziono na granicę białorusko-ukraińską, gdzie wbrew jej woli próbowano wydalić z kraju. Gdy porwała swój paszport, uniemożliwiając w ten sposób swój wjazd na Ukrainę, znów została wsadzona do furgonetki i zawieziona do mozyrskiego oddziału straży granicznej i przebywała tam do wtorku wieczorem. W oświadczeniu opozycjonistka wymieniła przestępstwa, których się wobec niej dopuszczono: porwanie, nielegalne pozbawienie wolności oraz grożenie śmiercią.