"Uważam, że sankcje przeciwko niektórym urzędnikom powinny zostać utrzymane, dopóki nie zostanie rozwiązany problem łamania praw człowieka na Białorusi, z powodu którego trafili na czarną listę. Chodzi przede wszystkim o wydarzenia z 2010 r.: brutalne rozpędzenie demonstracji w Mińsku, areszty, a następnie represje w stosunku do wielu obywateli" - oświadczył Bialacki, którego cytuje niezależny tygodnik "Nasza Niwa". UE wykreśliła w piątek z listy objętych sankcjami 24 urzędników białoruskich, w tym b. doradczynię prezydenta Alaksandra Łukaszenki Natallę Piatkiewicz, szefa Państwowego Komitetu Granicznego Leanida Malcaua, b. przewodniczącego wyższej izby parlamentu Białorusi, Rady Republiki Anatola Rubinoua oraz b. szefa kanału TV Biełaruś 1 Jurego Prakapoua. Białoruskie MSZ uznało to za krok we właściwym kierunku, podkreśliło jednak, że warunkiem normalizacji stosunków jest pełne zniesienie sankcji. Sankcje wobec przedstawicieli władz w Mińsku, w tym Łukaszenki, UE wprowadziła w związku z fałszowaniem wyników wyborów prezydenckich w 2006 roku oraz represjami wobec opozycji na Białorusi. Obejmowały one zamrożenie aktywów i zakaz wjazdu na terytorium UE. Unia zawiesiła je w okresie ocieplenia stosunków między Brukselą a Mińskiem, ale po wyborach prezydenckich 19 grudnia 2010 roku, rozbiciu opozycyjnej demonstracji w dniu głosowania i skazaniu jej uczestników, w tym byłych kandydatów opozycji, na pobyt w kolonii karnej, sankcje wznowiono, a następnie rozszerzono. Choć listę osób objętych sankcjami od tego czasu skracano, nadal znajduje się na niej szef państwa i 174 inne osoby, m.in. szefowa Centralnej Komisji Wyborczej Lidzija Jarmoszyna. Według Centrum Praw Człowieka "Wiasna" na Białorusi jest obecnie sześciu więźniów politycznych, w tym odbywający karę 6 lat pozbawienia wolności b. kandydat opozycji w wyborach prezydenckich z 2010 r. Mikałaj (Mikoła) Statkiewicz. Z Mińska Małgorzata Wyrzykowska