Bezwzględna reakcja na zamieszki w Izraelu. Padła zapowiedź
Premier Izraela zapowiada deportację wszystkich uczestników zamieszek, które wybuchły, gdy na ulicach Tel Avivu starli się zwolennicy i przeciwnicy Isajasa Afewerkiego - autorytarnego prezydenta Erytrei. Fenomen migracji z krajów afrykańskich nazwał "realnym zagrożeniem dla charakteru i przyszłości Izraela jako żydowskiego i demokratycznego państwa".

Ministrowie izraelskiego rządu spotkali się w niedzielę na specjalnym posiedzeniu, zwołanym przez premiera Benjamina Netanjahu.
Izrael. Zamieszki wywołane przez obywateli Erytrei
Rozmowy odbyły się w odpowiedzi na zamieszki, które miały miejsce w Tel Awiwie poprzedniego dnia. Na ulicach miasta doszło do konfrontacji dwóch grup erytrejskich migrantów. Zwolennicy urzędującego od ponad trzech dekad prezydenta Isajasa Afewerkiego starli się z przeciwnikami panującej w ich ojczyźnie dyktatury.
Erytrea jest uznawana za państwo totalitarne i jedno z najbardziej niedostępnych miejsc na świecie. Odkąd kraj uzyskał niepodległość, odłączając się w 1991 roku od Etiopii, rządzi nim ta sama partia z Afewerkim na czele.
Zamieszki między zwaśnionymi stronami trwały wiele godzin. Kiedy izraelskie służby porządkowe podjęły próbę przejęcia kontroli nad sytuacją, protestujący zwrócili się przeciwko nim. W wyniku zajść rannych zostało 170 osób, z czego 15 ciężko. Wśród pokrzywdzonych było 50 funkcjonariuszy.
Zamieszki Izraelu. Benjamin Netanjahu straszy deportacją
W trakcie spotkania ministerialnego zatwierdzono specjalne procedury administracyjne, obniżające próg dowodowy konieczny do zatrzymania osoby podejrzanej o udział w zamieszkach, co ułatwi jej deportację.
"Netanjahu, który przewodniczył niedzielnemu spotkaniu ministrów zwołanemu w tej sprawie, poinformował, że rząd dąży do podjęcia zdecydowanych kroków przeciwko uczestnikom zamieszek, w tym natychmiastowej deportacji tych, którzy brali w nich udział" - czytamy w artykule "Times of Israel".
Benjamin Netanjahu zadeklarował również podjęcie kroków ku "wydaleniu z Izraela wszystkich pozostałych nielegalnych imigrantów". Dodał przy tym, że w przeszłości falę niekontrolowanych migracji z Afryki udało się jego rządowi zatrzymać zatrzymać dzięki budowie muru wzdłuż południowej granicy kraju mimo "sprzeciwu ze strony służb bezpieczeństwa i rywali politycznych".
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!