Polityk nie wykluczył też, że <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-unia-europejska,gsbi,46" title="Unia Europejska" target="_blank">Unia Europejska</a> w długofalowej perspektywie nie przetrwa.Zdaniem Koevera pierwszy król Węgier św. Stefan musiał odpowiedzieć na podobne wyzwania i rozwiązywać podobne dylematy co obecnie, gdyż "geostrategiczna sytuacja państwa węgierskiego nie zmieniła się zasadniczo od tysiąca lat". Mimo to - jak podkreślił - udało mu się stworzyć państwo, które przetrwało tysiąc lat. "Święty Stefan także zagłosował na Zachód i genialną politykę zagraniczną - oraz oczywiście siłą, gdy było trzeba - udało mu się uniknąć tego, by kraj stał się dobrem lennym niemieckiego cesarza. (...) Dziś również nie ma wątpliwości, że nasze miejsce jest w zachodniej integracji, ale nie może to oznaczać podporządkowania naszych interesów obcym interesom, spychania kraju w sytuację zależności i rezygnowania z niepodległości" - oświadczył Koever. Według niego jest faktem, że "bezpośrednim przeciwnikiem Węgier jest brukselska biurokracja, <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-komisja-europejska,gsbi,34" title="Komisja Europejska" target="_blank">Komisja Europejska</a>, która bez upoważnienia chce odgrywać rolę polityczną". Jak ocenił Koever, KE "wykracza poza swe kompetencje, unijne normy ma za nic, a jednocześnie niektóre państwa, na przykład naszą ojczyznę i Polskę, oskarża o to, że nie przestrzegamy przepisów UE". Zastrzegł przy tym, że Komisja Europejska nie działa sama z siebie i to przede wszystkim Niemcy określają kierunek działania systemu instytucji europejskich na podstawie swoich własnych interesów. Jednocześnie jednak nie można zdaniem Koevera czynić przeciwnikom zarzutu z tego, że działają zgodnie z własnymi interesami nawet na naszą szkodę, gdyż "my też to robimy, jeśli mamy możliwość". Pytany o to, jaką przyszłość wróży UE w dalekiej perspektywie, Koever odparł: "Nie założyłbym się o długofalowe przetrwanie Unii Europejskiej". "Nie wykluczam, że Unia Europejska jeszcze za mojego życia przestanie istnieć, ale nie leży to w naszym interesie, byłaby to nowa tragedia europejska. Powinniśmy starać się o to, by Unia nie zmierzała w obecnie widocznym kierunku, tylko by stała się wspólnotą bardziej nastawioną na swoje przetrwanie, wzmacniającą państwa narodowe i godniej wyważającą ich interesy" - oznajmił. Jego zdaniem niekorzystny dla Węgier i Słowacji wyrok po zaskarżeniu przez nie w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości decyzji KE dotyczącej obowiązkowego rozmieszczania uchodźców w państwach UE na podstawie kwot mógłby zapaść "wyłącznie przy lekceważeniu jednoznacznej sytuacji prawnej". "Jeśli (UE) nie jest zdolna poważnie brać własnych zasad, pryśnie nawet minimalne zaufanie" - ostrzegł. Nawiązując do współpracy Grupy Wyszehradzkiej podkreślił, że choć kraje V4 łączą jednakowe uwarunkowania geostrategiczne, to pod wieloma względami są w różnej sytuacji - "dlatego nasze interesy nie zawsze są zgodne z interesami Polaków, Słowaków czy Czechów". "Na przykład Polska - także z przyczyn historycznych - ma inne relacje z Rosją czy Rumunią niż my" - wskazał. Jednakże w celu utrzymania sojuszu wyszehradzkiego konieczne jest zestrajanie rozbieżnych poglądów, aby "mocarstwa nie zdołały nas podzielić" - ocenił. "Doświadczenie historyczne uczy, że albo uda nam się łącząc siły, obronić nasze interesy, albo zdamy się na łaskę większej siły - nie ma trzeciego wyjścia" - powiedział.