Ostatniego dnia wizyty w Chinach Obama spotkał się z premierem Wen Jiabao i zwiedził chiński Wielki Mur. Premier Wen podczas spotkania z Obamą powiedział mu, że Chiny chcą równowagi w relacjach handlowych między oboma krajami i nie próbują osiągnąć nadwyżki eksportowej. - Ożywiony handel światowy i inwestycje pomogą przezwyciężyć międzynarodowy kryzys finansowy i przyspieszą odbudowę gospodarczą - oświadczył premier, który wezwał też, aby oba kraje "wspólnie przeciwstawiły się protekcjonizmowi w handlu i inwestycjach". Jego wypowiedź opublikowano na stronach internetowych chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych. W komunikacie wspomniano również, że Obama poruszył kwestię reformy chińskiej waluty, jako jeden ze sposobów na wyrównanie dysproporcji w wymianie handlowej, jednak nie wspomniano co powiedział na ten temat Wen. Przed spotkaniem Wen powiedział, że "wzajemne zaufanie pomoże nam ruszyć do przodu, a brak zaufania doprowadzi do regresu". We wtorek Obama spotkał się z prezydentem Chin Hu Jintao. Rozmowy dotyczyły m.in. północnokoreańskiego i irańskiego programu atomowego, praw człowieka, zmian klimatycznych i kwestii gospodarczych. Amerykańscy komentatorzy podkreślają, że w czasie wizyty w Chinach prawa człowieka zeszły na daleki plan, ponieważ Obama za cenę wyciszenia tej kwestii usiłował wciągnąć chińskich przywódców do współpracy w rozwiązaniu kluczowych problemów świata. Dodają, że na razie nie sposób ocenić, w jakim stopniu mu się to udało, ale niektóre media zauważają sygnały postępu w przekonaniu Pekinu np. do stopniowej aprecjacji swojej waluty, co uważa się za kluczowe w stosunkach między obu krajami. Wszystkie media podkreślają, że w kluczowych sprawach międzynarodowych Chiny prowadzą politykę sprzeczną z interesami USA. Blokują wraz z Rosją sankcje wobec Iranu w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, wspierają stalinowski reżim w Korei Północnej i pomagają wszelkim innym dyktatorskim reżimom na świecie, prowadzącym antyamerykańską politykę, jak Zimbabwe czy Sudan. Chiny, z kolei, mają stałe pretensje do USA o pomoc dla Tajwanu i ustawę Kongresu nakazującą dozbrajanie tej wyspy, którą Pekin uważa za nieodłączną część Chin. Nie widać sygnałów - zauważają komentatorzy - by wizyta Obamy cokolwiek zmieniła w stosunkach chińsko-amerykańskich w tych sprawach. "Nie są to już dawne stosunki między tymi krajami, lecz spotkanie osłabionego giganta (Ameryki) z pewnym siebie wschodzącym mocarstwem. Fakt, że relatywna przewaga Waszyngtonu z poprzednich spotkań jest teraz mniejsza, najwyraźniej nie uszedł uwagi Chińczyków" - napisał w korespondencji z Pekinu "New York Times".