- Byłem zwolennikiem rozszerzenia Unii Europejskiej (w 2004 roku), ale każdy widzi, ile to kosztuje: Europa nie może zreformować swoich instytucji. Nie można powtórzyć tego błędu -powiedział Sarkozy po pierwszym dniu szczytu w Brukseli. - Najpierw Traktat z Lizbony, a potem dalsze rozszerzenie. Nie będzie rozszerzenia UE, jeśli nie uda się przyjąć Lizbony - powiedział. - To nie jest stanowisko przeciw Chorwacji, ale inaczej się nie da - dodał. Przypomniał, że do każdego nowego rozszerzenia UE potrzebne jest jednomyślność. - Ciekawe czy ją będziemy mieli, skoro nie potrafimy jej osiągnąć przy reformie unijnych instytucji... - pytał retorycznie. Dla francuskiego prezydenta jest jasne, że nowy Traktat UE nie powinien zostać poddany kolejnej renegocjacji, a Irlandia powinna już na kolejnym szczycie UE w październiku "przedstawić strategię", co dalej chce zrobić z odrzuconym w referendum traktatem. - Dziś nie ma w UE ani jednego przywódcy, który chce renegocjacji czy nowego Konwentu. To jasne. Albo przyjmiemy Lizbonę, albo zostaniemy z Traktatem z Nicei - powiedział. Według Sarkozy'ego, obecna sytuacja jest zupełnie inna niż w 2005 roku, po odrzuceniu eurokonstytucji w referendach we Francji i Holandii. - Wówczas chodziło o konstytucję, mieliśmy budować Europę federalną, dziś został odrzucony traktat uproszczony, który po prostu reguluje zasady funkcjonowania UE - powiedział. Konsekwencją pozostania przy Traktacie z Nicei będzie- jak wyliczał francuski prezydent - nie tylko wstrzymanie dalszego rozszerzenia. Przypomniał, że wybory do Parlamentu Europejskiego będą odbywać się wówczas na starych zasadach, co oznacza zredukowaną liczbę eurodeputowanych, a liczba komisarzy Komisji Europejskiej będzie musiała zostać zredukowana już w nowej kadencji, czyli od jesieni 2009 roku. Traktat z Lizbony przewiduje redukcję liczby komisarzy od roku 2014. Od lipca to Francja stanie na czele Unii Europejskiej, pełniąc półroczne przewodnictwo. Choć Sarkozy zapewnił, że "nie możemy wywierać presji na Irlandii", to wskazał, że "ostatecznym terminem" dla UE na przyjęcie Traktatu z Lizbony są wybory do Parlamentu Europejskiego w czerwcu przyszłego roku. Zapowiedział, że w lipcu - już w nowej roli przewodniczącego Rady Europejskiej - uda się z wizytą do Irlandii.