Do ojczystych krajów w ubiegłym miesiącu odesłano Francuza, Kuwejtczyka i 10 Pakistańczyków - twierdzą te źródła. Prezydent USA Barack Obama w liście do Kongresu ujawnionym w czwartek poinformował, że w więzieniu Parwan pozostaje 38 osadzonych, którzy nie są Afgańczykami. Kilka miesięcy temu było ich ok. 50. W tej grupie znajdują się m.in. Jemeńczycy, Tunezyjczycy oraz inni Pakistańczycy, a także Rosjanin. Ministerstwo obrony poinformowało Kongres o planach ewakuacji więźniów z 10-dniowym wyprzedzeniem - przekazały amerykańskie źródła. Więzienie Parwan stanowi dla administracji Baracka Obamy podobny problem jak Guantanamo. W obu obiektach po zamachu z 11 września 2001 roku amerykańskie władze przetrzymują podejrzanych o terroryzm, którzy jednak nie zostali formalnie skazani. Nie wiadomo, jakimi warunkami obwarowano majową operację odesłania więźniów do kraju. Amerykańskie władze uważają niektórych nie-Afgańczyków przetrzymywanych w więzieniu Parwan za zbyt niebezpiecznych, aby mogli wyjść na wolność. Część z nich ma niejasne powiązania z konfliktem w Afganistanie, jak Jemeńczyk aresztowany w Bangkoku i potajemnie przetransportowany do Afganistanu - komentuje agencja Reutera. W ostatnim czasie kontrowersje wywołało w USA uwolnienie amerykańskiego sierżanta Bowe'a Bergdahla, przetrzymywanego przez pięć lat przez talibów w Afganistanie, w zamian za pięciu wysokiej rangi talibów z więzienia w Guantanamo, uznawanych za wciąż niebezpiecznych. Wszyscy byli zaklasyfikowani przez Pentagon do grupy "wysokiego ryzyka". Obecnie przebywają oni w Katarze.