Ustawa była interpretowana przez przeciwników premiera Silvio Berlusconiego jako przyjęta wyłącznie po to, by uchronić go przed procesami karnymi w sprawach o korupcję. Dlatego dzisiejsze orzeczenie zdecydowało o losie samego szefa rządu. Odrzucenie ustawy oznacza bowiem, że może dojść do odblokowania jego dwóch procesów - w sprawie przekupienia brytyjskiego adwokata Davida Millsa, a także oszustw przy nabywaniu praw do emisji w jego telewizji Mediaset. Trybunał uznał, że sprawa immunitetu najważniejszych osób w państwie powinna być rozstrzygnięta nie na drodze zwykłej ustawy, lecz jako poprawka do konstytucji. Stwierdzono, że przyjęta przed ponad rokiem ustawa narusza 138. artykuł konstytucji, nakładający obowiązek odwołania się do prawa konstytucyjnego, ponieważ to w ustawie zasadniczej - przypomniano - ustalone zostały prawa i obowiązki najważniejszych osób w państwie, w tym także immunitet dla prezydenta. Ponadto uznano, że ustawa stanowi naruszenie artykułu 3. o równości wszystkich wobec prawa. Adwokat Berlusconiego, Gaetano Pecorella, zapowiedział w reakcji na ten werdykt, że szef rządu stawi się przed sądem w Mediolanie. Wyraził zarazem opinię, że orzeczenie wywołuje "poważną niestabilność w kraju". Sam premier nie zabrał jeszcze głosu. "Wall Street Journal" obliczył, że gdyby włoski premier utracił immunitet, grozi mu nawet do 21 lat więzienia. Według dziennika, gdyby Berlusconi musiał stanąć przed sądem wskutek wznowienia zawieszonych procesów o korupcję i oszustwa podatkowe, mógłby być skazany na wysokie kary pozbawienia wolności. Premier Włoch Silvio Berlusconi oświadczył po wyroku, że jego rząd będzie dalej pracował. W ten sposób podczas rozmowy z dziennikarzami odniósł się do wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Berlusconi powiedział w Rzymie: - Musimy rządzić pięć lat z ustawą lub bez. Następnie dodał, że "nigdy nie wierzył" w inne rozstrzygnięcie, ponieważ - stwierdził - "z Trybunałem Konstytucyjnym z 11 sędziami z lewicy (W skład Trybunału wchodzi 15 sędziów) niemożliwe było to, aby ustawa została zaaprobowana". Berlusconi zasugerował dziennikarzom, że po stronie jego przeciwników stoi także prezydent Giorgio Napolitano. - Wiecie, po której stronie jest szef państwa - powiedział.