Według autora artykułu w "Corriere", Berlusconi miał zwierzyć się swym współpracownikom i osobom bliskim, że jego życie i życie jego dzieci jest w niebezpieczeństwie, ponieważ Kadafi nie daruje mu udziału Włoch w interwencji wojskowej w Libii i wydał rozkaz, aby go zamordować. Rzecznik premiera Włoch ogłosił niezwłocznie dementi, oświadczając, że rewelacje "Corriere" są "dziennikarskimi elukubracjami nie na miejscu". Zapewnił też, że Berlusconi "nigdy nikomu nie zwierzał się z rzekomych pogróżek Kadafiego, ani nikomu o nich nie mówił". W odpowiedzi na to dementi mediolański dziennik opublikował w wersji elektronicznej notę redakcyjną, w której napisał, iż "rozumie względy, dla jakich rząd dementuje informację", jednak to, co napisał w swym artykule jego autor Francesco Verderami, "zostało mu zakomunikowane przez ważnych członków rządu i Ludu Wolności" (partia rządząca). Artykuł, którego autorem jest Verderami, ukazał się na pierwszej stronie dziennika. Nie było w nim powołania się na konkretne źródła. Premier, według Verderamiego, uzasadniał wobec swoich rozmówców obawy o życie własne i rodziny twierdzeniem, że Kadafi nigdy nie wybaczy mu "zdrady", zwłaszcza że jeszcze kilka miesięcy temu na ulicach Trypolisu można było oglądać gigantyczne plakaty, na których obaj przywódcy wymieniają uścisk dłoni. Mediolański dziennik pisze, że wywiad włoski od dawna informował o niebezpieczeństwie zamachów przeciwko szefom państw i rządów, które uczestniczą w konflikcie z Libią, ale w ostatnich dniach Berlusconi otrzymał informacje "z własnych źródeł", według których jego życiu grozi niebezpieczeństwo. W 2008 roku rząd Berlusconiego podpisał z Libią Traktat o przyjaźni, aby rozwiązać ostatecznie problemy wywodzące się z czasów włoskiej kolonizacji Libii i rozwinąć wymianę handlową.