Podczas unijnego szczytu premier Berlusconi usłyszał od partnerów z Niemiec i Francji oraz przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya, że Włochy muszą jak najszybciej wcielić w życie "odważne kroki". W odpowiedzi w niedzielę wieczorem oświadczył, że będzie ponownie nalegał na podniesienie wieku emerytalnego. Zaznaczył, że postara się przekonać do tego koalicjanta, czyli Ligę Północną. - Musimy wziąć pod uwagę, że średnia długość życia we Włoszech wynosi około 80 lat, a dla młodych ludzi coraz trudniejszym zadaniem jest utrzymywanie osób, które idą na emeryturę w wieku 58 lat i dożywają osiemdziesiątki. To niesprawiedliwy ciężar na ich barkach - stwierdził włoski premier. Relacjonując przebieg szczytu, poinformował dziennikarzy: "Powtórzyłem, że naszym celem jest równowaga w finansach publicznych w 2013 roku, ale można by zmniejszyć zadłużenie wcześniej, wystawiając na sprzedaż nieruchomości dziedzictwa publicznego". Silvio Berlusconi postawił również zarzuty swym przeciwnikom politycznym w kraju mówiąc: "Mamy antywłoską opozycję, która w walce z rządem sieje pesymizm i defetyzm". - Te rzeczy podchwytują potem lewicowe dzienniki, które są kopiowane za granicą, a przez to szerzy się negatywny obraz Włoch, który nie jest prawdziwy - podkreślił włoski premier. W Brukseli odbył się w niedzielę szczyt przywódców 27 państw UE, czyli Rada Europejska, a następnie rozmowy w gronie 17 państw strefy euro. Dyskutowano głównie o sposobach powstrzymania kryzysu w strefie euro oraz ratowania bankrutującej Grecji.