Tyle szef rządu wydał na prezenty i honoraria dla kobiet, wynajmowane dla nich mieszkania i ich utrzymanie, a także na pośredników, rekrutujących uczestniczki zabaw. Rzymski dziennik, który przedrukował zapis operacji, przeprowadzanych w gotówce, podał przykłady poniesionych przez premiera Włoch wydatków. Każdy wieczór w jego domu w Arcore koło Mediolanu kosztował go 50-70 tys. euro. Obecne na przyjęciach młode kobiety otrzymywały koperty z banknotami o nominale 500 euro, a także biżuterię. Ale to tylko część wydatków, bo Berlusconi pokrywał też z własnej kieszeni koszty wynajmu mieszkań w Mediolanie dla siedmiu kobiet, które regularnie bawiły w jego rezydencjach. Co miesiąc płacił za to, wraz z rachunkami za prąd i gaz, 7400 euro. Według gazety tymi "kosztami operacyjnymi" oraz rachunkami za mieszkania zajmowała się osobiście była higienistka dentystyczna premiera, obecnie mediolańska radna z jego partii Nicole Minetti. Nad całością wydatków czuwał zaś Giuseppe Spinelli, określany jako "kasjer" szefa rządu. "La Repubblica" ustaliła, że w 2010 roku tylko w Arcore odbyło się 17 takich przyjęć. Pieniądze - twierdzi gazeta powołując się na zapisy prokuratorskich podsłuchów - otrzymywali rekrutujący kobiety na przyjęcia impresario telewizyjnych gwiazd i celebrytek Lele Mora oraz prezenter wiadomości w stacji Berlusconiego, Emilio Fede. W piątek mediolańska prokuratura objęła ich obu, a także premiera śledztwem w sprawie prostytucji, również nieletnich, do jakiej miało dochodzić w rezydencjach szefa rządu. Silvio Berlusconi wszystkiemu zaprzecza. W środę bardzo ostro skrytykował prokuratorów zarzucając im, że dokonali na niego "ciężkiego ataku" i "podeptali prawa w celach politycznych przy wielkim medialnym rozgłosie". Ponadto wyraził przekonanie, że w dochodzeniu tym zastosowano metody śledcze, jak "wobec mafii".