Jak podkreślił w wywiadzie dla telewizji RAI nadanym w środę późnym wieczorem, wszystko zależy od Włochów, głosujących w eurowyborach. Najgroźniejszym konkurentem Mauro jest były premier Jerzy Buzek. Szef włoskiego rządu podkreślił, że jeśli Włosi oddadzą w sobotnich i niedzielnych wyborach do PE głosy na kandydatów jego macierzystego Ludu Wolności, ugrupowanie to zostanie największą siłą w Europejskiej Partii Ludowej. - Jeśli Lud Wolności będzie największą partią w Europejskiej Partii Ludowej, to wtedy możemy mieć po raz pierwszy urząd przewodniczącego Parlamentu - argumentował Berlusconi. - Po raz pierwszy - podkreślił - będziemy mieli decydujący głos w Parlamencie Europejskim. Wyraził opinię, że w tej sytuacji głosowanie na Lud Wolności jest działaniem "w interesie Włoch". Dlatego zdaniem premiera Włosi nie powinni głosować w tych wyborach na, jak to ujął, "małe partyjki" i centrolewicową opozycyjną Partię Demokratyczną. - To zmarnowany głos - oświadczył Berlusconi w studiu programu "Porta a porta".