Berlusconi w przemówieniu do zwolenników swej centroprawicowej partii, Lud Wolności, trzy dni po tym, gdy sąd apelacyjny utrzymał wydany wobec niego wyrok 4 lat więzienia za oszustwa podatkowe, powiedział: "Jeśli ktoś myślał, że mnie wystraszy i zastraszy, pomylił się bardzo i będzie rozczarowany". - Ten absurdalny wyrok nie nakłoni mnie do żadnej błędnej reakcji, na co niektórzy mieli nadzieję, a ja będę dalej popierał rząd - stwierdził lider centroprawicy, który utworzył gabinet z centrolewicą. Odniósł się tym samym do opinii, że jego sądowe problemy mogą doprowadzić do rozpadu szerokiej koalicji pod wodzą premiera Enrico Letty. Berlusconi położył nacisk na to, że to on przyczynił się do powstania tego rządu i że teraz będzie on realizował program wyborczy jego partii. Powtórzył głoszoną przez siebie od dawna teorię o konieczności reformy wymiaru sprawiedliwości. - Jest ona potrzebna Włochom, nie Silvio Berlusconiemu. Tak też uważają liczni Włosi, którzy każdego dnia wchodzą do piekielnej maszynki do mielenia mięsa, jaką jest wymiar sprawiedliwości- oznajmił były premier wśród entuzjazmu zwolenników i okrzyków grupy przeciwników, również przybyłych na jego wiec. - Sędziowie, którzy nie są bezstronni chcą mnie wyeliminować - mówił. Uznał, że wielką wadą włoskiego sądownictwa jest, obok jego "rozpolitykowania", także to, że "sędziowie nigdy nie płacą za swoje błędy". Berlusconi zwrócił się też do sędziów: "Możecie zrobić mi wszystko, ale jednego mi nie zabronicie. Nigdy nie zabronicie mi stać na czele Ludu Wolności". Sympatycy byłego premiera przerwali jego przemówienie podskokami i okrzykami: "Kto nie skacze, jest komunistą". On zareagował żartobliwie: "Ja nie mogę skakać, bo jestem z nimi w rządzie". Wielotysięczny wiec odbył się przy kontestacji ze strony przeciwników Ludu Wolności, którzy przywitali lidera centroprawicy okrzykami: "Hańba" i "Do więzienia".