O kolejnej gafie szefa włoskiego rządu, która nie spodobała się francuskiemu przywódcy, pisze dziś "La Repubblica". Podczas obfitującego w gesty przyjaźni spotkania z dziennikarzami w Villa Madama w Wiecznym Mieście, po szczycie włosko-francuskim obaj politycy zapewniali o dalszym zacieśnieniu współpracy i podawali jej dalsze przykłady. I wtedy Berlusconi podszedł na chwilę do Sarkozy'ego i powiedział do niego kilka słów zniżonym głosem, na co prezydent Francji zareagował uśmiechając się z zakłopotaniem. Dziennikarzom zaś wyjaśnił: "Nie jestem pewien, czy powinien to powtórzyć". Tajemniczy żart włoskiego premiera bardzo zainteresował francuskie media - relacjonuje rzymski dziennik - które na podstawie ruchu jego ust ustaliły, że powiedział on do swego gościa pół zdania po francusku, pół po włosku: "Moi je t'ai donne la tua donna". Była to wyraźna aluzja do żony prezydenta - Carli Bruni. "Aluzja do włoskiego pochodzenia Carli Bruni, jak gdyby była towarem eksportowym, ewidentnie nie spodobała się Sarkozy'emu" - zauważa "La Repubblica". Dodaje, że podobnie oceniły ją media we Francji przyznając Berlusconiemu "Oscara wulgarności".