Berlusconi i Prodi posprzeczali się o wizytę Busha w Rzymie
"Dramatem zazdrości" nazwała włoska agencja prasowa Ansa ostrą wymianę zdań między odwiecznymi politycznymi wrogami - byłym premierem Włoch Silvio Berlusconim a obecnym szefem rządu Romano Prodim na tle rozpoczynającej się niebawem wizyty George'a W.Busha w Rzymie.
Podczas gdy Prodi usiłuje umniejszyć znaczenie zapowiadanej rozmowy amerykańskiego prezydenta ze swym poprzednikiem, lider opozycji podkreśla, że "jego przyjaciel George" bardzo zabiegał o to spotkanie.
Słowny pojedynek Prodi-Berlusconi odbywał się przez cały piątek na odległość: między Heiligendamm, gdzie przebywał włoski premier, a Genuą, gdzie przywódca Forza Italia uczestniczył w zamknięciu kampanii wyborczej przed drugą turą wyborów samorządowych.
Mówiąc o półgodzinnej rozmowie Busha z Berlusconim, do jakiej dojdzie w sobotę po południu w rezydencji amerykańskiego ambasadora w Wiecznym Mieście, Romano Prodi oświadczył: "To normalna praktyka, nie widzę żadnego problemu, jeśli wziąć pod uwagę, że jest to sytuacja nieoficjalna". Premier dodał następnie, że ambasada USA zapytała go o opinię na temat spotkania prezydenta z byłym szefem rządu i że to on się na nie zgodził.
Słowa te rozsierdziły Berlusconiego, który twierdzi, że to George Bush bardzo nalegał na możliwość przeprowadzenia rozmowy z nim i jeszcze w Waszyngtonie w fazie przygotowań do podróży pytał, kiedy do niej dojdzie. "Dowiedziawszy się o spotkaniu ze mną Bush powiedział: "w takim razie porządku" - mówił b. premier.
Silvio Berlusconi wyraził ponadto oburzenie, że obecne władze kraju nie były w stanie jego zdaniem zorganizować wizyty prezydenta Stanów Zjednoczonych w rzymskiej dzielnicy Zatybrze, gdzie miał w sobotnie południe udać się do siedziby Wspólnoty świętego Idziego i bazyliki Matki Bożej. Ten punkt programu odwołano w piątek z powodów logistycznych, co w praktyce oznacza względy bezpieczeństwa. Były premier uznał, że jest to skandal i wstyd dla Włoch.
- To Berlusconi dyskredytuje Włochy - odparł w reakcji na te słowa Romano Prodi.
INTERIA.PL/PAP