Ewakuację uchodźców drogą morską do innych punktów we Włoszech utrudnia na razie i opóźnia silny wiatr. Na Lampedusie jest teraz 3900 przybyszów z północnej Afryki, głównie z Tunezji. Niektórzy rozpoczęli na molo strajk głodowy domagając się natychmiastowego wywiezienia stamtąd. W przesłaniu do swych zwolenników, obradujących w Katanii szef włoskiego rządu oświadczył: "Przypominam, że mamy 9 tysięcy gmin, a zatem gdyby pozostało u nas 9 tysięcy nowych obywateli, wystarczyłoby, aby do każdej wysłano po jednym z nich". - Moglibyśmy na pewno dla każdego znaleźć pracę - stwierdził Berlusconi. I dodał: "Mówię to, bo musimy pamiętać, że jesteśmy krajem imigrantów, więc musimy podjąć działania, będące wyrazem zrozumienia, szczodrobliwości i gościnności, które właściwe są państwu cywilizowanemu i powiedziałbym - katolickiemu". Premier poinformował, że od początku roku do Włoch przybyło 21 tysięcy imigrantów, spośród których 2 tysiące to uchodźcy z terenów działań wojennych. Imigranci z Tunezji, którzy już dostali się na stały ląd we Włoszech po wywiezieniu z Lampedusy, od kilku dni podejmują próby przedostania się do Francji w rejonie miasta Ventimiglia. Media informują, że przerzut ten ma tam już charakter zorganizowany, a procederem tym trudnią się Włosi. Ujawniono ceny: za przemycenie samochodem nielegalny imigrant musi zapłacić 400 euro, a na motorze - 100 euro. W związku z tym, że zjawisko to nasila się, zaostrzono kontrole na granicy francusko-włoskiej. Francuzi nie wpuszczają imigrantów. Premier Francji Francois Fillon w sobotnim wywiadzie dla dziennika "Corriere della Sera" zapewnił, że władze w Paryżu solidaryzują się z Włochami i wyraził przekonanie, że Unia Europejska powinna udzielić temu krajowi finansowej pomocy w związku z kryzysem imigracyjnym, jaki przeżywa. Imigranci, przebywający w ośrodkach i miasteczkach namiotowych we Włoszech masowo je opuszczają. Z takiej struktury w Mandurii w Apulii uciekło 1600 przybyszów.