Merkel, Gabriel i Seehofer poinformowali w czwartek po kilkugodzinnych negocjacjach w urzędzie kanclerskim w Berlinie o osiągnięciu porozumienia ws. kryzysu migracyjnego. "Procedury azylowe zostaną przyspieszone" - zapowiedziała Merkel. "Nasze decyzje oznaczają pomoc, uporządkowanie i sterowanie" - dodał Gabriel. Planowane jest utworzenie od trzech do pięciu specjalnych placówek dla imigrantów z krajów bezpiecznych, w tym z Bałkanów Zachodnich, którzy nie mają większych szans na uzyskanie statusu azylanta bądź uchodźcy. Merkel wyjaśniła, że w tych ośrodkach wnioski o azyl będą rozpatrywane w przyspieszonym tempie. Decyzje będą podejmowane w ciągu tygodnia, ewentualne odwołania do sądu mają być rozpatrywane w ciągu dwóch tygodni. W normalnym trybie rozpatrywanie wniosku o azyl trwa przeciętnie pół roku. Ograniczenie praktyki łączenia rodzin Wnioskodawcy będą zobowiązani do pozostania przez cały czas na terenie powiatu, w którym znajduje się ośrodek. Naruszenie tego obowiązku ma skutkować pozbawieniem świadczeń i przerwaniem procedury. W przypadku odmowy przyznania azylu imigranci mają być niezwłocznie deportowani do kraju pochodzenia. Dwa ośrodki mają powstać w Bawarii - kraju związkowym graniczącym z Austrią, który jest głównym celem imigrantów wędrujących "szlakiem bałkańskim" do Europy Zachodniej. Koalicjanci postanowili ponadto ograniczyć praktykę łączenia rodzin dla uchodźców, który przyznano jedynie krótkie, nieprzekraczające dwóch lat prawo pobytu w Niemczech. Władze stworzą jednolity system rejestracji imigrantów. Obecnie działa równolegle kilka takich systemów, co pogłębia chaos. Napływ uchodźców trwa W koalicji rządowej w Berlinie od tygodni trwał ostry spór o politykę wobec uchodźców. Jednym ze spornych punktów był forsowany przez bawarską CSU pomysł "stref tranzytowych" dla imigrantów - eksterytorialnych placówek na granicy niemieckiej, przystosowanych do szybkiego rozpatrywania wniosków imigrantów ekonomicznych. SPD odrzucała ten pomysł jako sprzeczny z prawem, nazywając go "obozem dla internowanych". Spotkanie trojga liderów w niedzielę zakończyło się fiaskiem. Pomimo przywrócenia we wrześniu kontroli granicznych napływ imigrantów do Niemiec trwa. W październiku przyjechało 181 tys. uchodźców - podało w czwartek MSW w Berlinie. Blisko 55 tys. z nich złożyło wniosek o przyznanie azylu. Od początku roku liczba imigrantów wzrosła do około 758 tys. Według ciągle jeszcze obowiązującej prognozy rząd spodziewał się w całym roku bieżącym 800 tys. uchodźców. Ponad połowę wnioskodawców stanowią Syryjczycy, a kolejne miejsca zajmują Albańczycy, którzy - według władz niemieckich - pochodzą z bezpiecznego kraju. Exodus z Biskiego Wschodu Bawarska CSU zarzuca Merkel, że otwierając na początku września granicę Niemiec dla uchodźców z Syrii, sprowokowała exodus z Bliskiego Wschodu. Seehofer, który jest też premierem Bawarii, domaga się od szefowej rządu podjęcia bardziej zdecydowanych działań w celu zahamowania masowej imigracji. Merkel sprzeciwia się wyznaczeniu przez Berlin górnego pułapu liczby azylantów. Jej zdaniem wszystkie osoby uciekające przed prześladowaniami politycznymi lub wojną mają prawo do schronienia. Jak podkreśla, kwestii uchodźców nie można rozwiązać pojedynczymi decyzjami. Konieczna jest jej zdaniem współpraca z Turcją i Grecją oraz większa solidarność całej UE. Kryzys migracyjny doprowadził do spadku popularności zarówno Merkel, jak i CDU. Natomiast Alternatywa dla Niemiec (AfD) - partia domagająca się natychmiastowego wstrzymania przyjmowania azylantów - zwiększyła swój stan posiadania, szczególnie na wschodzie Niemiec (w byłej NRD), nastawionym bardziej sceptycznie wobec obcokrajowców. Z Berlina Jacek Lepiarz