"Martwy mężczyzna znaleziony w szoferce ciężarówki, która wjechała w tłum ludzi w Berlinie, to jednak Polak" - potwierdziła ostatecznie we wtorek nad ranem niemiecka policja. Bilans ofiar cały czas rośnie. Obecnie wiadomo, że zginęło co najmniej 12 osób, a 48 kolejnych zostało rannych, z których część jest w ciężkim stanie. Szef niemieckiego MSW Thomas de Maiziere w wywiadzie dla telewizji ARD zaznaczył, że w sprawie zajść zajmuje powściągliwość, ale wiele przemawia za zamachem. Jednocześnie zapowiedział, że wspólnie z władzami Berlina będzie wyjaśniał sprawę. - O kulisach i przebiegu nie wiemy jeszcze nic ostatecznego - zastrzegł polityk CDU. De Maiziere zaapelował, by dać policji kilka godzin na prowadzenie śledztwa. - Będziemy pracowali na pełnych obrotach - zapewnił. "Celowo wjechał w tłum" Przed godz. 6.00 nad ranem berlińska policja napisała na Twitterze, że atak na świąteczny jarmark został zorganizowany celowo. Wydarzenie to określono jako domniemany zamach terrorystyczny. Poinformowano również, że człowiek, który został znaleziony martwy w szoferce, nie kontrolował pojazdu i nie wiedział, że kierowca wjeżdża w tłum ludzi. "Nasi śledczy zakładają, że celowo wjechano ciężarówką w tłum zgromadzony na kiermaszu bożonarodzeniowym na Breitscheidplatz" - poinformowała policja na Twitterze. Jak podają niemieckie media, specjalne oddziały policji weszły na teren nieczynnego lotniska Temeplhof w Berlinie, gdzie koczują uchodźcy. Domniemany zamachowiec przyjechał do Niemiec jako uchodźca Stacja telewizyjna N24 podała wcześniej, powołując się na policję, że martwy pasażer znaleziony w szoferce jest narodowości polskiej. "Nie potwierdzamy; nie odnosimy się do nieoficjalnych medialnych informacji" - powiedziała rzecznika MSZ Joanna Wajda. Agencja dpa, powołując się na źródła w organach bezpieczeństwa, poinformowała w nocy, że domniemany zamachowiec prawdopodobnie przyjechał do Niemiec w lutym jako uchodźca. Według dpa wiele wskazuje na to, że po przyjeździe do Niemiec mężczyzna - Pakistańczyk lub Afgańczyk - został zarejestrowany jako uchodźca. Wcześniej dziennik "Die Welt" poinformował, że podejrzany to uchodźca z Pakistanu. Według dziennika "Tagesspiegel", mężczyzna jest znany policji, ale nie z powodu związków z terroryzmem, ale drobnych przestępstw. Niemieckie radio RBB podało we wtorek rano, że kierowca jest notowanym wcześniej przez policję Pakistańczykiem. Mężczyzna miał przekroczyć niemiecką granicę 31 grudnia 2015 roku w Bawarii. Jak podano, dostał się do Niemiec przez miasto Pasawa w południowo-wschodniej części kraju. Jak podaje "Welt" i "Deutsche Welle", Pakistańczyk ma 23 lata. Ciężarówka polskiej firmy transportowej Jak donosi "Bild", ciężarówka należała do polskiej firmy transportowej, miała polską rejestrację. TVN24 skontaktował się z właścicielem firmy transportowej, do którego należała ciężarówka, Arielem Żurawskim. Mężczyzna mówił, że od kilku godzin nie ma kontaktu ze swoim kierowcą. Przekonywał, że ręczy za swojego pracownika. Pojazd wjechał na jarmark nagle około godziny 20:15 "Berliner Zeitung" informuje, że pojazd wjechał na jarmark nagle około godziny 20:15. Przejechał około 50 metrów, potrącając w tym czasie wiele spacerujących osób. Pojazd wjechał na jarmark od strony słynnego Kościoła Pamięci Cesarza Wilhelma. Media donoszą, że jest co najmniej 50 rannych. Policja uspokaja, że w okolicach Breitscheidplatz nic nie wskazuje na dalsze niebezpieczeństwo. Policja oczyściła teren, a wolontariusze utworzyli punkt informacyjny dla rodzin poszukujących wiadomości o zaginionych bliskich - pisze "The Guardian". Jarmark bożonarodzeniowy w Berlinie został zamknięty. Zdjęcie ciężarówki na berlińskim jarmarku bożonarodzeniowym przywołuje w pamięci dramatyczne fotografie z Nicei. 14 lipca 2016 roku we Francji zginęło 87 osób, w tym zamachowiec, po tym, jak rozpędzona ciężarówka wjechała w tłum na promenadzie. Ludzie zebrali się tam, by oglądać fajerwerki z okazji Dnia Bastylii. Do zamachu w Nicei przyznało się tzw. Państwo Islamskie. Burmistrz Berlina poinformuje we wtorek o przebiegu wydarzeń Burmistrz Berlina Michael Mueller i szef resortu spraw wewnętrznych Andreas Geisel poinformują we wtorek o szczegółach rzekomego zamachu, w którym w poniedziałek w Berlinie zginęło co najmniej 12 osób. Policja i straż pożarna zapowiedziały, że do tego czasu nie będą się wypowiadać. Spotkanie z dziennikarzami odbędzie się w południe - poinformował zastępca rzecznika berlińskiego rządu Bernhard Schodrowaki. Na pytania będzie też odpowiadał szef policji Klaus Kandt. Wieczorem odbędzie się msza za zmarłych. Polski rząd w kontakcie z niemiecką policją "Jako rząd jesteśmy w nieustannym kontakcie ze służbami Niemiec. Mamy nadzieję, że wszelkie okoliczności tej sprawy zostaną rzetelnie, wszechstronnie wyjaśnione" - mówił wczoraj na konferencji prasowej rzecznik polskiego rządu Rafał Bochenek. "Pani Beata Szydło jest na bieżąco informowana o postępach w pracy tamtejszej policji. Na stronach MSZ będziecie państwo na bieżąco informowani" - dodał.