Na demonstrantów ruszył transporter opancerzony, jednak został on podpalony przez demonstrantów. Milicja polewa ludzi armatkami wodnymi. Na Majdanie Niepodległości w Kijowie płoną namioty i słychać eksplozje granatów hukowych. Plac rozświetlony jest ogniem i zasnuty dymem. Milicja uprzedziła przed atakiem, by zgromadzeni opuścili Majdan, ostrzegając, że jeśli tego nie uczynią, siły MSW rozpoczną "operację antyterrorystyczną". Dziś w Kijowie śmierć poniosło 9 osób. Służby medyczne mówią o setkach rannych. Wielu może być w stanie krytycznym. "Nie odejdziemy!" Nie odejdziemy z Majdanu! - ogłosił we wtorek wieczorem jeden z liderów opozycji Witalij Kliczko, przemawiając ze sceny Majdanu Niepodległości w Kijowie. Kliczko oświadczył, że milicja nie miała żadnych podstaw do ataku na uczestników protestów, którzy nie podejmowali żadnych agresywnych działań wobec milicjantów. Inny z przywódców opozycyjnych Arsenij Jaceniuk zwrócił się do prezydenta Wiktora Janukowycza o powstrzymanie rozlewu krwi. - Odwołajcie swoje siły, wstrzymajcie rozlew krwi! Zatrzymaj się Wiktorze Janukowyczu! - krzyczał. Na otoczonym przez milicję MajdanieNiepodległości za barykadami utworzonymi z worków z piaskiem i gruzem budowlanym znajduje się ok. 20 tysięcy osób. Stojące na placu namioty płoną.