Szef izraelskiego rządu skrócił z tego powodu swoją wizytę w Grecji. Przed przylotem do kraju powiedział zebranym na lotnisku dziennikarzom, że "generał Sulejmani był odpowiedzialny za śmierć amerykańskich obywateli i innych niewinnych ludzi", a dodatkowo planował więcej ataków. "Prezydent Trump zasługuje na uznanie za swoje szybkie, mocne i stanowcze działanie. Izrael popiera Stany Zjednoczone w ich słusznej walce o pokój, bezpieczeństwo i obronę własną" - podkreślił Netanjahu. Radio armii Izraela podało w piątek, że izraelskie siły zbrojne są w stanie wysokiej gotowości obawiając się odwetu ze strony Iranu lub jego sojuszników, takich jak wspierany przez Teheran libański Hezbollah czy palestyński Hamas i Islamski Dżihad w Gazie. Izrael od dawna uważał gen. Sulejmaniego za poważne zagrożenie, m.in. oskarżając go o planowanie dostarczenia broni o wysokiej precyzji rażenia Hezbollahowi. Kasem Sulejmani, dowódca elitarnej jednostki Al-Quds, oraz jeden z dowódców proirańskiej milicji w Iraku Abu Mahdi al-Muhandis zginęli w nocy z czawrtku na piątek w Bagdadzie w ostrzale rakietowym sił USA. Ataku dokonano z użyciem śmigłowców bojowych lub dronów. Zginęło łącznie osiem osób, a dziewięć zostało rannych.