Prokurator Christian Du Four ujawnił na konferencji prasowej, że oskarżony mieszkał samotnie w odległości 30 km od żłobka. Nie był dotąd karany. Kiedy go zatrzymano, miał przy sobie nóż, toporek, atrapę pistoletu i był ubrany w kamizelkę kuloodporną, co dowodzi, że starannie przygotował się do zbrodni. W żłobku znaleziono jeszcze dwa noże. Belgijskie media podały jego nazwisko: Kim Degelder, magazynier pozostający na bezrobociu. - Nie wiemy, jakie były jego motywy. Nic nie mówi. (...) Jest bardzo bierny - powiedział Du Four, dodając, że "Kim D. stanie przed sądem we wtorek. Wcześniej prokurator zdementował spekulacje, jakoby napastnik uciekł z zakładu psychiatrycznego. Ze wstępnych ustaleń wynika, że nożownik nie miał nic wspólnego ze żłobkiem, który zaatakował. Ujawniono także jego ostatnie miejsce zamieszkania. Zaszokowani sąsiedzi powiedzieli dziennikarzom, że nie znali za bardzo Degeldera, ale był on człowiekiem "ekscentrycznym" i "wycofanym". Nic jednak nie wskazywało - dodali - na jego mordercze skłonności. Prokuratura nie podaje szczegółów śledztwa, więc media mają pole do najróżniejszych spekulacji na temat powodów zbrodni. Wskazują, że w chwili zbrodni miał pomalowaną na biało twarz z podkreślonymi czarnym kolorem oczami - zupełnie jak mroczna postać Jokera z ostatniego filmu o przygodach Batmana "Mroczny Rycerz". Podobnie jak on, jest też rudowłosy. Według niektórych dzienników, zastanawiająca i nie przypadkowa jest data zbrodni - dokładnie rok i dzień po przedwczesnej śmierci młodego amerykańskiego gwiazdora Heatha Ledgera, który brawurowo wcielił się w złowrogiego Jokera (i za tę drugoplanową rolę w rocznicę śmierci 22 stycznia dostał pośmiertnie nominację do tegorocznego Oskara). Według mediów, podczas przesłuchania nożownik nie udzielił żadnych informacji, a na pytania reagował śmiechem. Jego profil psychologiczny ma określić trzech biegłych psychiatrów wyznaczonych przez sędziego śledczego. W piątek rano Degelder wszedł do budynku żłobka "Kraina bajek" na piętro, gdzie znajdowało się 21 dzieci w wieku do trzech lat oraz ich sześć opiekunek. Według relacji opiekunek dramat rozegrał się "w kilka sekund": mężczyzna skierował się prosto do łóżeczek, w których spały dzieci i zaczął je dźgać nożem. Opiekunki bezskutecznie próbowały go opanować, ale napastnik "zachowywał się jak szaleniec" i 54-letnią kobietę także śmiertelnie ugodził. Mężczyzna zdołał wybiec ze żłobka bez przeszkód. Zatrzymano go podczas ucieczki na rowerze w sąsiedniej miejscowości. Flamandzkojęzyczne Dendermonde leży około 30 kilometrów na północny-zachód od Brukseli.