Trwający trzy dni festiwal karnawałowy w belgijskim Aalst, wpisany na listę UNESCO w 2010 r., znalazł się w ogniu krytyki, gdy na jednej z platform podczas ostatniej edycji przedstawiono karykaturalne postaci z pejsami i dużymi nosami, stojące na stosie pieniędzy. O usunięcie festiwalu z listy wnioskował belgijski rząd po otrzymaniu skarg, w których podkreślano, że podczas wydarzenia pozwala się na przejawy antysemityzmu. Festiwal usunięto z listy podczas piątkowego spotkania komitetu UNESCO w stolicy Kolumbii, Bogocie. To pierwsza tradycja kulturowa usunięta ze spisu - zaznacza agencja AP. "Festiwal może być kontynuowany. Nie sprzeciwiamy się temu. Ale nie chcemy, by marka UNESCO była obecna na festiwalu, który dla niektórych może być zabawny, ale dla nas jest kpieniem z niektórych społeczności" - powiedział Ernesto Ottone, zastępca dyrektora generalnego UNESCO ds. kultury. Władze miasta Aalst były ostrzegane Ottone zaznaczył, że władze miasta Aalst były kilkukrotnie ostrzegane w związku antysemicką symboliką obecną podczas poprzednich edycji, ale nie podjęły odpowiednich działań, które "wyznaczyłyby granicę" w sprawie tego, co można pokazywać na wydarzeniu. W wywiadzie dla AP mer Aalst Christoph D'Haese skarżył się, że miasto ma dosyć "groteskowych skarg" dotyczących festiwalu oraz stwierdził, że nie jest jego zadaniem kontrolowanie humoru. "Znajdujemy się na niebezpiecznej, śliskiej drodze ku temu, że ludzie będą mogli decydować o tym, z czego można się śmiać" - dodał. "Nie jesteśmy antysemitami ani rasistami. Aalst zawsze będzie stolicą parodii i satyry" - podkreślił. Zadowolenie z decyzji o usunięciu festiwalu z listy światowego dziedzictwa UNESCO wyraził szef MSZ Izraela Israel Katz: "Pochwalam słuszną i moralną decyzję usunięcia tego festiwalu z listy. W XXI wieku, kiedy antysemityzm próbuje unosić swą potworną głowę, nie ma miejsca na tolerancję dla tego zjawiska".