Po poprzednich wyborach w 2010 roku kryzys polityczny w Belgii trwał aż 541 dni. Tym razem negocjacje też nie są łatwe. Szef zwycięskiej partii - Bart de Wever, który został upoważniony przez króla do prowadzenia rozmów, w ten weekend ma podjąć kolejną próbę utworzenia rządu. Jego celem jest prawicowa koalicja z trzema innymi partiami, które jednak skarżą się na brak konkretów w propozycjach flamandzkich nacjonalistów. Tymczasem odchodzący premier socjalista Elio Di Rupo zdecydowanie przed nimi przestrzega. - N-VA to partia, która dąży do niepodległości Flandrii. Powinniśmy zrobić wszystko, by utworzyć rząd bez N-VA - mówił niedawno di Rupo w wywiadzie dla telewizji RTBF. W środę Bart de Wever ma złożyć królowi kluczowe sprawozdanie na temat postępów w rozmowach koalicyjnych.