Część mieszkańców Belgii nie dojechała do pracy. Niektórzy, obawiając się korków, przesiedli się na rowery, choć - jak donosi korespondentka RMF, Katarzyna Szymańska-Borginion - poranny jesienny chłód daje się mocno we znaki. Wiele osób zdecydowało się zostać w domach z dziećmi - zamknięte są bowiem szkoły, przedszkola i żłobki. Nie ma też szans, żeby załatwić cokolwiek na poczcie. Jeśli ktoś nie zrobił wcześniej zakupów, też może mieć problem, bo zamknięta jest większość supermarketów. Strajk zorganizowały największe w Belgii socjalistyczne związki zawodowe, domagając się wcześniejszego przechodzenia na emeryturę i podwyżki emerytur.