"Nie chcę odpowiadać na pytania" - oznajmił Abdeslam, gdy sędzia Marie-France Keutgen poprosiła go o potwierdzenie tożsamości. Już wcześniej 28-latek nie chciał nic zdradzać śledczym. Abdeslam, z długą brodą, dłuższymi włosami i ubrany w białą koszulę, przekazał też za pośrednictwem adwokata, że nie życzy sobie, by go fotografowano. Jego obecny wygląd kontrastuje z tym, jak prezentował się na plakatach informujących, że jest poszukiwany. Wówczas był ogolony, miał krótkie włosy. "Ufam Allahowi" Pytany, dlaczego jest w sądzie, skoro nie chce odpowiadać na pytania, odparł: "Kazali mi przyjechać, przyjechałem. Jest proces, jestem uczestnikiem tego procesu. Zachowuję milczenie. Moje milczenie nie czyni ze mnie przestępcy lub winnego, to moja obrona". Jego wypowiedzi cytuje dziennik "Le Soir" na stronie internetowej. Następnie Abdeslam przywołał Allaha i islam. "Pokładam ufność w moim Panu. (...) Widzę, że muzułmanie są osądzani i traktowani w najgorszy sposób. Nie ma domniemania niewinności" - dodał. "Nie boję się was ani waszych sojuszników. Ufam Allahowi" - powiedział. Abdeslam pokazał się publicznie po raz pierwszy od kiedy został aresztowany prawie dwa lata temu, 18 marca 2016 roku w pobliżu swego domu rodzinnego, w ubogiej dzielnicy Molenbeek na zachodzie Brukseli. Jest sądzony za strzelaninę, po której doszło do schwytania go w Brukseli. Szczególne środki ostrożności 28-latek, przetrzymywany w więzieniu we Fleury-Merogis pod Paryżem, gdzie jest pod 24-godzinnym nadzorem, dotarł do brukselskiego Pałacu Sprawiedliwości ok. godz. 8.30. Procesowi towarzyszą wyjątkowe środki bezpieczeństwa. Najbliższe okolice sądu są zamknięte dla ruchu. W całej Brukseli wzmocniono siły policyjne. W XIX-wiecznym Pałacu Sprawiedliwości, który dominuje nad panoramą centrum miasta, i wokół sądu rozmieszczono ponad 100 funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa. Nad budynkiem krąży śmigłowiec. Proces ma potrwać tydzień, z jednodniową przerwą w środę. W tym czasie Abdeslam będzie spędzał noce we francuskim więzieniu w Vendin-le-Vieil tuż przy granicy z Belgią i codziennie będzie dowożony do Brukseli. Obecny proces to jedynie preludium do procesu Abdeslama za serię zamachów w Paryżu, w których zginęło 130 osób. Rozpocznie się on najwcześniej w przyszłym roku. Wraz z Abdeslamem w Brukseli sądzony jest jego wspólnik, 24-letni Tunezyjczyk Sofien Ayari. Obu mężczyznom grozi do 40 lat więzienia za próbę zabójstwa policjantów w kontekście działań terrorystycznych podczas strzelaniny z belgijskimi i francuskimi funkcjonariuszami. 15 marca 2016 roku przeprowadzali oni rutynową kontrolę w mieszkaniu w brukselskiej gminie Forest, gdzie dżihadyści się ukrywali. Według prokuratury Abdeslam i Ayari uciekli, zostawiając na miejscu 35-letniego Algierczyka, który ochraniał ich, strzelając z kałasznikowa. Wspólnik został zastrzelony przez policjantów. Trzy dni po strzelaninie w Forest Abdeslam został postrzelony w nogę w jednym z mieszkań w dzielnicy Molenbeek i aresztowany. Po stronie Państwa Islamskiego Obrońcy Abdeslama, obywatela francuskiego urodzonego i wychowanego w rodzinie marokańskich imigrantów w Brukseli, przyznają, że był on w Paryżu 13 listopada 2015 roku, gdy zamachowcy zaatakowali salę koncertową Bataclan, stadion narodowy i kawiarnie oraz restauracje. Starszy brat Abdeslama, z którym prowadził bar w Brukseli, wysadził się wówczas w powietrze. Prokuratorzy są przekonani, że młodszy Abdeslam, którego oskarżają o logistyczne przygotowanie ataku, w tym przewożenie bojowników z Syrii przez Europę, miał podzielić jego los, ale jego kamizelka z ładunkami wybuchowymi nie zadziałała. Nie jest jasne, jak bracia, którzy wywodzili się ze świeckiego środowiska i w przeszłości popełniali drobne przestępstwa, stali się czołowymi członkami komórek Państwa Islamskiego działających w Belgii i Francji. W związku z rozpoczętym w poniedziałek procesem postawiono w stan najwyższej gotowości siły bezpieczeństwa w Brukseli, gdzie 22 marca 2016 roku 32 osoby zginęły w zamachach przeprowadzonych przez członków IS na lotnisku i w metrze. Stało się to cztery dni po aresztowaniu Abdeslama i według władz powodem zamachu były obawy brukselskiej siatki, że aresztowany może zdradzić ich plan podczas śledztwa.