Przez pewien czas wydawało się, że przyjęcie Traktatu Lizbońskiego nie będzie w Belgii możliwe przed letnią przerwą parlamentarną. Niektóre flamandzkie partie domagały się zawarcia najpierw umowy regulującej uprawnienia parlamentów regionalnych. Traktat Lizboński daje bowiem krajowym organom ustawodawczym nowe możliwości wpływania na decyzje podejmowane na poziomie UE. W środę osiągnięto porozumienie w sprawie podziału tych uprawnień pomiędzy siedem belgijskich zgromadzeń ustawodawczych: parlament federalny złożony z Izby Deputowanych i Senatu, parlamenty regionalne Walonii, Flandrii oraz Brukseli, a także parlamenty wspólnot językowych: francuskiej, flamandzkiej i niemieckiej. Parlament Flandrii wstrzymywał się z ratyfikacją Traktatu Lizbońskiego, bowiem wyrażał obawy, czy jego stanowisko będzie w wystarczającym stopniu uwzględnione, kiedy parlament federalny Belgii będzie się wypowiadał w sprawie unijnej legislacji, przyszłego rozszerzenia UE, rewizji traktatów itd. Ostatecznie przyjęto rozwiązanie analogiczne do tego, które pozwala ministrom regionalnych belgijskich rządów brać udział w posiedzeniach Rady ministrów UE, u boku ministrów federalnego rządu Belgii. Co do meritum, ratyfikacja Traktatu Lizbońskiego nie budziła w Belgii żadnych kontrowersji. Czołowe siły polityczne opowiadały się za jak najszybszym zakończeniem skomplikowanego procesu ratyfikacji, by zademonstrować przywiązanie tego kraju założycielskiego UE do wzmacniania integracji europejskiej. - Dzisiejsze głosowanie zwiększa do 22 liczbę krajów, które zakończyły proces ratyfikacji Traktatu z Lizbony. To silny sygnał pokazujący, jak ważne jest, aby wszystkie kraje członkowskie były wysłuchane podczas procesu ratyfikacji - oświadczył z zadowoleniem przewodniczący KE Jose Barroso. Do zakończenia procesu ratyfikacji w Belgii potrzeba jeszcze podpisu króla Belgów Alberta II, co jest tylko formalnością.