Zaprzysiężenie nowego gabinetu ma nastąpić w ten weekend. Belgowie dostaną nowy rząd pod choinkę - cieszy się w czwartek belgijska prasa, z ulgą witając zakończenie trwającego od czerwcowych wyborów parlamentarnych kryzysu. - Premierowi udało się odblokować sytuację - oficjalnie potwierdził w środę późnym wieczorem rzecznik Verhofstadta. Porozumienie stało się możliwe, gdy do koalicji rządzącej zgodziła się przystąpić partia frankofońskich chadeków CDH i uzyskała akceptację pozostałych partnerów po francuskiej stronie granicy językowej: socjalistów (PS) i liberałów (MR). Koalicjanci po stronie flamandzkiej byli znani już od kilku dni: zwycięzcy czerwcowych wyborów, czyli chadecy pod wodzą Yvesa Leterme'a (CDV) oraz liberałowie Verhofstadta (Open VLD). Podzielona na regiony - Flandrię, Walonię i Brukselę - Belgia była od 192 dni bez rządu, skłaniając część komentatorów do spekulacji o rozpadzie powstałego w 1830 roku kraju. Po wyborach premier Verhofstadt podał się do dymisji, ale belgijskie partie nie potrafiły się porozumieć w sprawie utworzenia nowego rządu, przede wszystkim z powodu sprzeciwu frankofonów wobec propozycji reform instytucjonalnych forsowanych przez Yvesa Leterme'a. Król Albert II poprosił 3 grudnia ustępującego Guy Verhofstadta, który według najnowszych sondaży cieszy się największą popularnością w całej Belgii, o sformowanie rządu tymczasowego. Prowadzone przez Leterme'a negocjacje koalicyjne dwukrotnie zakończyły się fiaskiem. Nie zdołał on pogodzić frankofonów z Walonii i Brukseli oraz niderlandzkojęzycznych Flamandów w sprawie swojego postulatu większej autonomii regionów (w domyśle - przede wszystkim jego rodzimej, kwitnącej gospodarczo Flandrii). Chodzi zwłaszcza o więcej uprawnień w takich dziedzinach, jak podatki, walka z bezrobociem i zabezpieczenia socjalne. Aż tak duże wzmocnienie regionów to zamach na jedność kraju - odpowiadają frankofoni. Poza względami politycznymi nie chcą reformy ustrojowej także z powodów ekonomicznych. Zdają sobie sprawę, że w przeciwieństwie do Flandrii ani region Brukseli z blisko 20-procentowym bezrobociem, ani podupadła, rolnicza Walonia nie znalazłyby środków na przetrwanie w luźnej federacji. Pod hasłem głębokiej reformy instytucjonalnej Leterme wygrał wybory, zdobywając rekordowe 800 tys. głosów.