W skład koalicji wejdą trzy partie flamandzkie (nacjonaliści z Nowego Sojuszu Flamandzkiego - N-VA, chrześcijańscy demokraci z CD&V, liberałowie z OpenVLD) i jedyna partia frankofońska - Ruch Reformatorski (MR) Charles'a Michela. Rząd powinien rozpocząć pracę najpóźniej w przyszłym tygodniu. Jego priorytetem ma być obniżenie podatku dochodowego i zwiększenie konkurencyjności kraju. - Zawarliśmy porozumienie w kwestii koalicji i porozumienie w sprawie ram budżetowych, co pozwoli zrównoważyć budżet Belgii w r. 2018 - powiedział dziennikarzom Charles Michel po końcowych negocjacjach, które trwały 28 godzin. - Wszyscy partnerzy zaproponowali, bym to ja wziął na siebie obowiązki szefa rządu - powiedział nowy premier, zapowiadając zaprzysiężenie nowego gabinetu w obecności króla w nadchodzących dniach. Przyszły premier Charles Michel jest frankofonem, ma 38 lat i jest synem byłego szefa belgijskiej dyplomacji i unijnego komisarza Louisa Michela. Będzie drugim z rzędu frankofońskim premierem po socjaliście Elio Di Rupo. W majowych wyborach zwyciężył separatystyczny Nowy Sojusz Flamandzki, który zdobył ponad 30 proc. głosów. W Belgii Walonowie i Flamandowie głosują w zasadzie na swoje partie. Skomplikowana federalna struktura i proporcjonalna ordynacja wymagają tworzenia szerokich koalicji i oznaczają w praktyce, że wybory odbywają się w dwóch turach - najpierw wyborcy oddają głosy, a potem w długich negocjacjach budowana jest koalicja rządząca. W poprzednich wyborach w 2010 roku proces tworzenia rządu zajął rekordowe 541 dni.