Ministerstwo Obrony najpierw stanowczo dementowało te rewelacje, aż w końcu do błędu przyznał się szef resortu. Według ministra, sprawa jest jednak marginalna - plastikowej broni użył jeden, może dwóch żołnierzy. Co innego twierdzi wojskowy związek zawodowy "Action de liberte". Plastikowe repliki pistoletów GP 9 miało przy pasach około setki żołnierzy, reprezentujących na paradzie wojskowe służby medyczne. I nie był to wcale ich pomysł, bowiem rozkaz podchodził z "wojskowej góry". Przy okazji rzecznik ministra przyznał, że sześć czy siedem lat temu jednostki medyczne zakupiły zapas plastikowej broni. - To tylko zabawki, wielka mi rzecz - powiedział rzecznik.