Jak powiedział Francken, porozumienie "jest zdecydowanie zbyt promigracyjne". "Nie ma w nim niuansów, które są potrzebne, by uśmierzyły obawy także obywateli europejskich" - wyjaśnił. Dodał, że jego partia - Nowy Sojusz Flamandzki (N-VA) - "nie chce mieć z nim nic wspólnego". Wbrew stanowisku N-VA, która jest największą partią koalicji rządowej, belgijski premier Charles Michel we wtorek skierował pakt migracyjny do aprobaty przez parlament i zapowiedział, że pojedzie do Marrakeszu w Maroku, gdzie w przyszłym tygodniu dokument ma zostać podpisany. Zaaprobowanie paktu przez belgijski parlament jest możliwe bez głosów deputowanych N-VA, ale w takiej sytuacji przyszłość rządu stanie pod znakiem zapytania, bo sprawa walki z nielegalną imigracją jest jednym z priorytetów tej partii. Kierowana przez Michela koalicja rządowa powstała prawie pięć miesięcy po ostatnich wyborach parlamentarnych, które odbyły się w maju 2014 roku. Oprócz N-VA i macierzystej partii Michela - Ruchu Reformatorskiego (MR) - tworzą ją jeszcze dwie partie. Zgodnie z terminarzem kolejne wybory powinny się odbyć pod koniec maja 2019 r. Wypracowane na forum ONZ porozumienie GCM (Global Compact for Safe, Orderly and Regular Migration) ma być pierwszym dokumentem kompleksowo regulujący międzynarodowe przepływy osób. Nie będzie miało mocy prawnie wiążącej, ma za to upowszechnić standardy i normy dotyczące migracji oraz ułatwić współpracę państw w tym zakresie. Z podpisania dokumentu wycofały się już m.in. Polska, Austria, Bułgaria, Czechy, Łotwa, Słowacja, Węgry, Szwajcaria, Australia, Izrael oraz Stany Zjednoczone.