Belgijska spółka zarządzająca elektrowniami nie informuje, co było przyczyną awarii, ani jak długo reaktory pozostaną wyłączone. Zapewnia natomiast, że nie ma zagrożenia dla mieszkańców okolicy. Problemy z reaktorami w Tihange, podobnie jak w Doel, wybudowanymi w latach 70., pojawiły się w 2012 roku. Wtedy w zbiornikach ciśnieniowych stwierdzono liczne pęknięcia i od tego czasu reaktory były kilkakrotnie wyłączane. Wywołało to niepokój w krajach sąsiednich. O całkowite wyłączenie reaktorów zaapelowały Holandia, Niemcy i Luksemburg. Dodatkowo holenderskie władze zaapelowały do Komisji Europejskiej, by ta zainteresowała się problemami w belgijskich elektrowniach. Także w samej Belgii sprawa wzbudza wiele kontrowersji. Coraz częściej słychać głosy, że kraj powinien zmniejszyć zależność od energii jądrowej. W Belgii aż 55 procent energii pochodzi z elektrowni atomowych.