- Belgia zawsze była za Traktatem z Lizbony i nową ustanowioną w nim równowagą instytucjonalną. Dlatego jesteśmy gotowi ograniczyć naszą własną rolę prezydencji (...), by pozostając skromni, dać więcej miejsca nowo wybranym Hermanowi Van Rompuyowi oraz Catherine Ashton (szefowej unijnej dyplomacji) - oświadczył Leterme. Występując na konferencji prasowej w towarzystwie przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka, Leterme zapewnił, że mimo braku nowego rządu po czerwcowych wyborach Belgia świetnie sprosta już po raz 12. obowiązkowi prezydencji UE, która rozpoczyna się 1 lipca. A to dlatego, jak tłumaczył, że w Belgii panuje konsensus polityczny co do UE, a ogromna większość partii politycznych wyłonionych w ostatnich wyborach popiera przygotowany przez jego koalicyjny rząd program prezydencji. - Kiedy w międzyczasie powstanie nowy rząd, to po prostu przekażę go nowemu premierowi - powiedział. Sprawowanie prezydencji UE w kraju, gdzie głównym tematem są obecnie negocjacje koalicyjne, będzie tym prostsze, że Leterme nie ma ambicji być na świeczniku. Podkreślał kilkakrotnie, że dla Belgii, kraju założycielskiego UE, najważniejsze jest wdrożenie "co do litery" Traktatu z Lizbony. A ten rzeczywiście ograniczył rolę prezydencji semestralnej, zwłaszcza w polityce zagranicznej. Prezydencja krajowa odpowiada natomiast za kierowanie tematycznymi Radami ministrów UE (np. radą ministrów rolnictwa, transportu, energii, zdrowia itp.). Szczyty UE na poziomie przywódców państw członkowskich (Rada Europejska) przygotowuje i prowadzi Herman Van Rompuy. - Sukces naszej prezydencji będzie mierzony właśnie tym, czy uda nam się wesprzeć funkcjonowanie Unii Europejskiej i jej instytucji w ramach Traktatu z Lizbony - powiedział Leterme. W przeciwieństwie do poprzednich prezydencji, nie przedstawił konkretnych priorytetów swego kraju w tej czy innej dziedzinie. Wymienił po prostu zadania pokrywające się z obecną agendą legislacyjną UE, jak regulacje finansowe (w tym nadzór, patent, budżet UE na 2011 rok, strategia wychodzenia z kryzysu, zmiany klimatyczne...). Także fakt, że na konferencji prasowej było może ze 20 dziennikarzy, świadczy o tym, że wydarzeniu temu władze Belgii nie nadały wielkiego rozgłosu. Przewodniczący PE Jerzy Buzek zdecydowanie próbował bronić roli krajowych prezydencji semestralnych. - Ależ prezydencja ma bardzo ważną rolę! Jej odpowiedzialność jest dla Parlamentu Europejskiego tak ważna jak wcześniej - powiedział. I wyjaśnił, że w 95 proc. unijnych aktów legislacyjnych w UE są niezbędne decyzje dwóch izb: Parlamentu Europejskiego i Rady UE. W Radzie wspólne stanowisko rządów 27 państw UE przygotowuje właśnie prezydencja krajowa. To przedstawiciel prezydencji musi następnie szukać porozumienia ze sprawozdawcą PE w tym czy innym akcie legislacyjnym. - My jako PE współpracujemy właśnie z prezydencją, a z Van Rompuyem zdecydowanie mniej - powiedział Buzek.